[z]Staram się być kim chcesz wtedy opadam z sił
sobota, 9 lipca 2016
Nowy blog
http://we--can--keep--it--undercover.blogspot.com/
poniedziałek, 15 grudnia 2014
NOWOŚĆ
http://doswiadczeniprzezlos.blogspot.com/2014/12/zwiastun.html
niedziela, 21 września 2014
POMOC
Szukam kogoś kto jest dobry z języka polskiego. Mam do zanalizowania wiersz pod kontem nowej matury, a nie mam kompletnie pomysłu jak się za to zabrać. Jest ktoś kto może mi pomóc? Będę bardzo wdzięczna.
sobota, 23 sierpnia 2014
EPILOG
4 lata później
Siedzę właśnie w miejscu, w którym zaczęła się ta historia. Różnica jest tylko taka, że nie siedzę przy grobie mojej matki tylko osoby, którą kochałam najbardziej na świecie. Tak, dobrze sądzicie Mariusz nie żyje. Mogliśmy cieszyć się sobą tylko przez jakiś czas. Przez sezon spędzony we Włoszech zdążyłam wrócić do całkowitej sprawności. W kolejnym sezonie Mariusz postanowił wrócić do Polski do Bełchatowa. Patrząc na tą decyzję z perspektywy czasu wiem, że lepiej byłoby gdybyśmy zostali na kolejny sezon we Włoszech. Razem z nami do Polski wrócili Winiarscy. Może opowiem jak to wszystko było. Mariusz razem z całą drużyną szykował się do meczów z jakimś tureckim zespołem. Na miejsce mieli udać się dzień przed meczem. Kilka dni wcześniej okazało się, że Michałowi odnowiła się kontuzja i że nie będzie mógł pomóc swojej drużynie. Bardzo martwił się tym, że zostawia swoją drużynę w tak trudnym momencie. Jak zwykle odwiozłam Mariusza na lotnisko razem z Arkiem. Już wtedy przeczuwałam, że może się coś stać. Tuliłam się do niego tak długo, że zapytał mnie czy na pewno wszystko w porządku, ale co miałam mu powiedzieć? Że mam jakieś absurdalne przypuszczenia? Pożegnaliśmy się i wróciłam do domu. Wieczorem razem z Arkiem miałam iść na kolację do Winiarskich. Wyszykowaliśmy się i zapukaliśmy do drzwi Winiarskich, którzy dość niedawno stali się naszymi sąsiadami. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzyła Dagmara.
-Dagmara chodź tutaj szybko – dało się usłyszeć z pokoju – chodź
Weszłam razem z Dagmarą do pokoju. Michał kazał nam spojrzeć na ekran telewizora. Na ekranie pulsował żółty napis o wypadku samolotu. Momentalnie usiadłam na najbliższym fotelu.
-Michał proszę powiedz, że to nie to, o czym myślę! Błagam!
-Przykro mi Michalina, ale niestety nie mogę tego powiedzieć.
Relacja z ostatniej chwili samolot, który podróżowała drużyna PGE Skry Bełchatów rozbił się, z naszych wstępnych ustaleń wynika, że tylko nielicznym udało się przeżyć wypadek. O wszystkim będziemy informować państwa na bieżąco.
Potem wszystko potoczyło się szybko. Policja zadzwoniła do mnie z prośbą o identyfikację ciała. Potem pogrzeb. Nie byłam w stanie załatwiać tego sama, na szczęście wszystkim zajął się Michał i rodzice Mariusza.
10 lat później
Siedzę właśnie z Dagmarą i oglądam mecz reprezentacji Polski. Wśród zawodników pierwszej szóstki znajduje się Arek i Oliwier, a na ławce trenerskiej siedzi Michał.
-Ostatni! Ostatni!
-Proszę państwa Polacy po raz drugi w historii wygrywają Ligę Światową.
Po chwili obok nas znaleźli się nasi synkowie.
-Gratuluję synku.
-Dziękuję mamo.
-Tata na pewno byłby z ciebie dumny.
-Na pewno jest, przecież dobrze wiesz, że on wszystko widzi.
-Najlepszym atakującym Final Six zostaje zawodnik grający z numerem 2 w reprezentacji Polski Arkadiusz Wlazły.
Kiedy Arek odbierał nagrodę spojrzał wymownie w górę wiedziałam, że dedykuje ją swojemu zmarłemu ojcu, którego kochał najbardziej na świcie. Z resztą tak samo jak ja. Nie wiem czy kiedykolwiek ktoś inny będzie mógł zająć jego miejsce w moim sercu.
Bardzo dziękuję wszystkim tym którzy czytali to opowiadanie. Napisałam je już wcześniej więc miało ściśle określoną ilość części. Mam nadzieję, że epilog również się wam spodoba. Chociaż pewnie dla wielu z was będzie zaskoczeniem. Proszę każdego kto czytał o zostawienie po sobie śladu w komentarzu to dla mnie bardzo ważne ;)
czwartek, 21 sierpnia 2014
40
Następny dzień zaczęliśmy ponownie od podróży samolotem. Na szczęście to już ostatnia w najbliższym czasie. Szczerze powiedziawszy mam już dość tego środku transportu, zaczynam tęsknić za swoim samochodem. Lot minął spokojnie bez żadnych komplikacji. Lecieliśmy specjalnie wynajętym samolotem przez szpital razem z kilkoma osobami z opieki medycznej. Kiedy dolecieliśmy na lotnisko we Włoszech pod szpitalem czekała na nas karetka, która miała zawieźć nas do domu, który wynająłem na czas mieszkania we Włoszech. Gdy weszliśmy do domu Arek i Michalina dosłownie zaniemówili. Dom wyglądał dużo lepiej niż ten w Bełchatowie.
-Widzę, że się wam podoba – odparłem z uśmiechem.
-Żartujesz? Tu jest przepięknie, jakim cudem miałoby nam się tutaj cokolwiek nie podobać?
-Wiedziałem, że się wam spodoba. Poza tym niedaleko stąd jest szpital.
-Widzę, że o wszystkim pomyślałeś.
-Ma się rozumieć. Oprowadzę was po domu – popchnąłem leciutko wózek Michaliny – tutaj jest kuchnia, tu nasza sypialnia, łazienka i pokój Arka.
-Mogę wejść?
-Jasne idź obejrzyj go sobie.
-To może zaprowadzisz mnie do tej naszej sypialni?
-Jak sobie pani życzy.
Perspektywa Michaliny
Kiedy tylko wózek przekroczył próg ujrzałam ślicznie urządzony pokój. W centrum dało się zauważyć duże czarne łóżko, obok dwie malutki śliczne toaletki. Cały wystrój dopełniała szafa, na której ustawiony był telewizor.
-Tu jest ślicznie.
-Wiedziałem, że spodoba ci się tutaj każdy pokój. To twój styl.
-Zdecydowanie. Mariusz mogę cię o coś zapytać?
-Jasne pytaj, o co tylko chcesz.
-Wiesz może, co z Pauliną?
-Wiedziałem, że kiedyś o to zapytasz. W sumie to sam nic nie wiedziałem na ten temat dopiero Michał powiedział mi, że zrobili jej szczegółowe badania i okazało się, że jest chora. Ma jakieś problemy psychiczne. Przynajmniej zamknęli ją w jakimś zakładzie i mamy spokój.
-A, co z Arkiem?
-Na razie i tak nie będzie miała jak spotkać się z Arkiem, bo nie ma go w Polsce, a jak wrócimy wniosę sprawę o ograniczenie praw rodzicielskich.
2 miesiące później
Idę właśnie na kolejny trening. Michalina czuje się już dużo lepiej, może stawiać powolutku chodzić samodzielnie. Boję się, co prawa zostawiać ją samą i pozwalać jej na samodzielna dojazd do szpitala, ale nie mogę ni wskórać, bo chce być samowystarczalna. Cała Michalina.
-Kochanie może chcesz żebym podwiózł cię na rehabilitację?
-Nie ma takiej potrzeba doskonale dam sobie radę sama nie jestem przecież dzieckiem, jedyną osobą, którą powinieneś się zajmować w tym domu jest Arek.
-Odbiorę Arka jak będę wracał z treningu.
-Spokojnie, ja też mogę go odebrać nie będzie musiał czekać na ciebie tak długo.
-No nie wiem.
-Nie marudź już. Jeżeli tylko coś się będzie działo to do ciebie zadzwonię.
-Obiecujesz?
-Obiecuję. Idź już, bo się spóźnisz.
Dojechałam właśnie do szpitala. Kiedy tylko weszłam do szpitala zauważyłam mojego rehabilitanta.
-Dzień dobry pani Michalino.
-Witam panie Tomku.
-Zapraszam do gabinetu.
Po dwóch godzinach rehabilitacji byłam gotowa do wyjścia. Gdy tylko przekroczyłam drzwi zobaczyłam kogoś, kogo nie chciałam widzieć. Zaraz za drzwiami stał mój ojciec.
-Co ty tutaj robisz?
-Chcę z tobą porozmawiać.
-Mamy, o czym?
-Chcę ci to wszystko wytłumaczyć.
-Dobra chodź – zaprowadziłam go do bufetu szpitalnego. Mów byle szybko, bo nie mam za dużo czasu.
-Michalina chcę cię przeprosić za to wszystko, co się stało. Nie powinienem zdradzać matki, ale to było silniejsze ode mnie. Chciałem się z nią rozwieźć, ale wtedy okazało się, że jest chora. Nie chciałem dorzucać jej jeszcze więcej zmartwień, więc postanowiłem jej o niczym nie mówić. Opiekowałem się nią razem z tobą, mimo, że już jej nie kochałem nadal była mi bardzo bliska. Żałuję, że wcześniej ci o tym nie powiedziałem. Żałuję też, że zostawiłem cię z tym wszystkim samą powinienem się tobą opiekować. Przepraszam cię córeczko. Będziesz kiedyś w stanie mi wybaczyć?
-Tato to nie jest takie proste. Mogłeś mi o tym powiedzieć, mogłeś o mnie walczyć, a nie tak po prostu odpuścić.
-Przepraszam córeczko teraz już wiem, że popełniłem błąd.
wtorek, 19 sierpnia 2014
39
Formalności na lotnisku zajęły nam kilkadziesiąt minut. Potem złapałem taksówkę i pojechaliśmy do szpitala. Kiedy podjechaliśmy pod szpital zapłaciłem taksówkarzowi, wziąłem Arka za rączkę i weszliśmy do budynku. Zaraz przy wejściu zobaczyła nas pielęgniarka, która zajmuje się Michaliną.
-A, co to za piękny młody mężczyzna.
-Dzień dobry jestem Arek, a to jest mój tata.
-Twojego tatę już znam, ale nie wiedziałam, że ma takiego słodkiego synka.
-Michalina jest u siebie w sali?
-Robią jej jakieś badania, ale za chwilkę powinna wrócić do sali. Myślę, że możecie na nią poczekać w środku, to nie powinno zająć dużo czasu.
-Dziękuję pani bardzo.
-Nie ma, za co.
Tato.
-Tak synku?
-Chce mi się siusiu.
-Chodź pójdziemy do łazienki.
Wracam sobie spokojnie z badań, kiedy nagle słyszę śmiech Arka. Pomyślałam sobie, że oszalałam przecież to nie możliwe żeby kilkuletnie dziecko przyjechało samo do Szwajcarii, a z tego, co wiem Mariusz ma przylecieć dopiero za kilka dni. Leżę sobie spokojnie na łóżku, kiedy nagle słyszę odgłos otwieranych drzwi od mojej sali. Przekręcam wzrok w tamtą stronę i widzę Arka w towarzystwie Mariusza.
-Michalina.
-Arek, Mariusz, co wy tutaj robicie.
-Przylecieliśmy zrobić ci niespodziankę, widzę, że się udała.
-Mieliście przylecieć dopiero za kilka dni.
-Udało mi się załatwić wszystko dużo szybciej i jesteśmy.
-Tęskniłaś za mną ciociu?
-Jasne, że tak.
-Ja za tobą też.
-Mogę ci coś pokazać.
-Oczywiście.
-To popatrz – powtórzył dokładnie taką samą scenę jak w samolocie.
-Widzę, że wreszcie ci się udało.
-Gdyby nie babcia na pewno nie dałbym sobie rady.
-Jak się czujesz?
-Jest dużo lepiej. Zaczęłam już nawet rehabilitację z miejscowym lekarzem. Powiedział, że za kilka miesięcy będę mogła już tańczyć na swoim weselu.
-Planujesz wesele beze mnie nieładnie.
-Miałam wczoraj gości.
-Jakich gości.
-Mój ojciec sobie o mnie przypomniał. Przyleciał tutaj ze swoją nową dziewczyną. Właściwie powinnam powiedzieć żoną, bo wzięli ślub.
-Przykro mi kochanie.
-On zdradzał mamę spotykał się z tą dziewczyną, kiedy mama jeszcze żyła, a wiesz, co jest w tym wszystkim najlepsze? Ta dziewczyna jest tylko kilka lat ode mnie starsza. Mogłaby być jego córką, a moją siostrą.
-Skąd oni w ogóle wiedzieli, że tutaj jesteś?
-Podobno dowiedzieli się z telewizji. Jakoś nie wierzę w to, że nagle odrodziła się w moim kochanym tatusiu miłość rodzicielska. Na pewno czegoś chcieli, ale ja nie dałam mu dojść do słowa. Wygarnęłam mu wszystko i kazałam się wynosić.
-Moja dzielna mała dziewczynka. – przytuliłem się do niej.
-Nie zapominajcie o mnie, ja też chcę się przytulić do Michaliny.
-Chodź tutaj smyku – poklepałam miejsce obok mnie na łóżku, na którym po chwili położył się Arek wtulając się we mnie.
niedziela, 17 sierpnia 2014
38
W drzwiach mojej sali stał mój „kochany” tatuś razem z jego nową dziewczyną.
-Pytam się, co wy tutaj robicie?
-Znaleźliśmy informację w gazecie, że nowa dziewczyna Mariusza Wlazłego miała wypadek. Widzieliśmy wcześniej w wiadomościach, że to ty nią jesteś, dlatego postanowiliśmy cię odszukać. Martwiliśmy się o ciebie.
-Teraz to się o mnie martwisz? Teraz? A gdzie byłeś te kilka lat, co? Myślałeś, że jak dasz mi nowe piękne mieszkanie to nie potrzebuję ojca?
-Michalina to nie tak – odezwała się jego nowa dziewczyna.
-Stul pysk nie z tobą rozmawiam.
-Nie mów tak do mojej żony.
-Żony?! No pięknie jeszcze wziąłeś ślub. Fajnie, może dowiem się jeszcze czegoś ciekawego. Co tam masz jeszcze w zanadrzu, drugie dziecko?
-Michalina uspokój się, ja nie chciałem żeby to wszystko tak wyszło. Kocham cię. Wiem, że zrobiłem źle powinienem być przy tobie. Przepraszam.
-Myślisz, że przyjdziesz tutaj powiesz parę ckliwych słów, a ja ci tak szybko wybaczę? Nie wiesz, przez co przechodziłam. Nie wiesz jak bardzo brakowało mi mamy. Nic nie wiesz, bo miałeś gdzieś to, co się ze mną stało interesowała cię tylko twoja nowa dziewczyna. Bardzo szybko pocieszyłeś się po stracie mamy. Może ty jej w ogóle nie kochałeś, może zdradzałeś ją z tą zdzirą. Co? Trafiłam w sedno prawda. Ile to trwało?
-Poznaliśmy się u mnie w pracy. Ja nie chciałem zdradzać mamy po prostu nie mogłem powstrzymać tych uczuć.
-Nie masz serca. Mama leżała chora w szpitalu, a ty bawiłeś się ze swoją kochanką. Nie chcę cię widzieć. Zostawcie mnie w spokoju. Wynoście się nie rozumiecie po polsku?
-Zostawię ci mój numer telefonu. Gdybyś jednak kiedyś zmieniła zdania to dzwoń o każdej porze dnia i nocy.
-Twoje niedoczekanie.
-Pani Michalino wszystko w porządku?
-Tak dziękuję nie musi się pani o mnie martwić.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o tym wszystkim. Wcześniej miałam za złe tacie, że tak szybko otrząsnął się po jej śmierci. Teraz wiem, że już wcześniej ją zdradzał. Ona tak go kochała, a on po prostu wpakował się do łóżka innej. Na dodatek młodszej od niego. Przecież ona mogłaby być moją siostrą, a jego córką. Wzięłam wizytówkę, którą zostawił mój ojciec. Spojrzałam na jego wydrukowane imię i nazwisko. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Podarłam kartkę i wrzuciłam do kosza stojącego obok mojego łózka. Nie chcę mieć nic wspólnego z tym facetem mimo tego, że jest moim ojcem.
Siedzimy właśnie z Arkiem w samolocie. Mimo tego, iż mały ani razu nie podróżował tym środkiem transportu ani trochę się nie boi. Gdyby popatrzeć na to obiektywnie jest zupełnym przeciwieństwem Bartka Kurka. On przed każdym startem ma ochotę zwrócić swój wcześniejszy posiłek, nie mówiąc już o tym, co dzieje się podczas lotu.
-Tatusiu, a kiedy dolecimy do Michaliny.
-Niedługo synku jeszcze tylko pół godziny i będziemy lądować na lotnisku. Potem wszystkie procedury i możemy jechać do szpitala.
-Wiesz bardzo się cieszę, że wreszcie ją zobaczę zdążyłem się za nią porządnie stęsknić, nawet mam dla niej prezent.
-Jaki prezent?
-Patrz – rozwiązał sznurówkę swojego buta, a potem sam ją pęknie zasznurował.
-Brawo. Widzę, że trochę się wydarzyło jak nas nie było.
-Miałem uczyć się z Michaliną, ale leży w szpitalu, więc poprosiłem babcię. Mam nadzieję, że się ucieszy.
-Na pewno.