poniedziałek, 30 czerwca 2014

4

Po chwili położył się obok mnie. Nie wiem czy to zaplanował, ale ręką niby niechcący dotknął mojego uda. Nie ukrywam, że spodobało mi się to. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu głęboko w oczy. Zdawało mi się, że zauważyłam w nich… pożądanie? Nie to nie możliwe przecież my w ogóle się nie znamy. Po chwili sama nie wiem, dlaczego może pod wpływem wypitego alkoholu, a może po prostu przez te wszystkie skumulowane we mnie dzisiaj wydarzenia pocałowałam go. Ku mojemu zdziwieniu wcale mnie nie odtrącił tylko pogłębił pocałunek.
-Mariusz, co my robimy?
-Cicho, nie mów nic. Wiem, że chcesz tego tak samo jak ja.
-Ale.. – przerwał mi pocałunkiem.
Pomyślałam sobie, że w sumie nic mi nie szkodzi. Przecież to tylko jedna niezobowiązująca noc. Nikt się o tym nie dowie.
-Obiecaj mi, że Michał się o tym nie dowie.
-Obiecuję.
Po chwili nasze języki tańczyły wspólnie szalony taniec. Sama nie wiem, kiedy Mariusz pozbawił mnie jego koszulki. Miałam na sobie już tylko czarną koronkową bieliznę. Następnie zaczął składać czułe pocałunki na całym moim ciele. Za każdym razem, kiedy mnie dotykał czułam falę gorąca przechodzącą przez mój organizm. Kiedy kochałam się z Mikołajem nigdy nie czułam czegoś takiego. Gdy oboje pozbyliśmy się nawzajem swojej bielizny Mariusz delikatnie wszedł we mnie. Jego ruchy były takie delikatne. Widać było, że nie chce mi zrobić żadnej krzywdy. Po wszystkim opadliśmy zmęczeni na łóżku i zasnęliśmy wtuleni w siebie.
Kiedy obudziłam się rano Mariusz jeszcze smacznie spał. Postanowiłam, że nie będę go budzić tylko wstałam i udałam się do kuchni. Postanowiłam, że zrobię dla nas śniadanie. Moje możliwości jednak znacząco się ograniczyły, kiedy w lodówce zobaczyłam niemalże pustki. Jedyne, na co mogłam sobie pozwolić to naleśniki, do tego zrobiłam jeszcze kawę. Ustawiłam wszystko na znalezionej w jednej z szafek tacy i poszłam do sypialni Mariusza. Postawiłam tacę obok łóżka. Pochyliłam się nad nim i złożyłam na jego ustach pocałunek. Ku mojemu zdziwieniu prawie od razu go pogłębił.
-Nie ładnie tak udawać, że się śpi.
-Wcale nie udawałem. Po prostu nie chciało mi się jeszcze wstawać.
-Zrobiłam śniadanie.
-Nie musiałaś.
-Chciałam ci się jakoś odwdzięczyć za gościnę.
-Już mi się odwdzięczyłaś w nocy.
-Mariusz – rzuciłam w niego poduszka.
-W sumie to nie miałbym nic przeciwko temu żebyśmy to powtórzyli – wyszeptał mi do ucha.
-A czy ty nie masz przypadkiem dzisiaj żadnego treningu?
-Mam, ale dopiero po południu. Chodź tu do mnie.
-Nie ma mowy. Ja się zbieram.
-A klucze?
-Jakie klucze?
-Od domu Mikołaja. Miałem pójść po twoje rzeczy.
-Prawie o tym zapomniałam. Dzięki, że mi przypomniałeś.
-Kiedy się spotkamy?
-Przyjdę do was na trening. Może być?
-Ok, ale potem cię porywam.
-Zabrzmiało interesująco.
-Tylko ubierz się wygodnie i tak żebyś nie zmarzła.
-Co ty kombinujesz?
-Dowiesz się w swoim czasie.
-To do zobaczenia wieczorem.
Po wyjściu od Mariusza od razu poszła m do siebie do domu. Kiedy znajdowałam się już na mojej ulicy zobaczyłam auto Mikołaja pod moim domem. Przyśpieszyłam kroku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w środku. Niestety zanim weszłam do środka poczułam czyjś rękę zaciskającą się na moim ramieniu.
-Myślałaś, ze mi uciekniesz
-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
-Nie interesuje mnie zbytnio, na co masz ochotę, a na co nie. Mówię, że porozmawiamy to porozmawiamy.
-Nie będziesz mną rządził.
-Jesteś tego pewna? – uderzył mnie w policzek.
-Czego ode mnie chcesz?
-Chcę żebyś zrozumiała, że tak szybko ze mną nie zerwiesz. Kocham cię i nie dam ci tak łatwo odejść.
-Że co proszę? Ty mnie kochasz? Gdybyś mnie kochał nie wpakowałbyś się do łóżka z pierwszą lepszą panienką, a teraz byś mnie nie uderzył. Sorry, ale nie mam najmniejszej ochoty na dalszą rozmowę z tobą.
-Nie odpuszczę, nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo.
-Człowieku ogarnij się ty jesteś nienormalny – wyrwałam rękę z jego uścisku i czym prędzej pobiegłam do domu. Odetchnęłam dopiero, kiedy zamknęłam za sobą drzwi od mieszkania. Oparłam się bezradnie o ścianę i zjechałam na dół zanosząc się płaczem. Nie wiem ile tak siedziałam, ale opanowałam się dopiero, kiedy ktoś zapukał do moich drzwi. Podniosłam się niechętnie i przez wizjer sprawdziłam, kto to. Za drzwiami stał Michał. Otworzyłam niepewnie drzwi i wpuściłam go do środka.
-Miśka na miłość boską, co się stało? – nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w niego. Potrzebowałam teraz czyjejś bliskości. Nie miałam najmniejszej ochoty na wyjaśnienia. Michał chyba to zrozumiał, bo wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu i położył na kanapie. Następnie poszedł do kuchni i zrobił dla nas obojga herbatę.
-Powiesz mi teraz, co się stało?
-Mikołaj on tu był.
-To on ci to zrobił? – dotknął mojego policzka.
-Bingo. Stwierdził, że nie uwolnię się od niego tak łatwo. Michał ja się go boję.
-Nie martw się na pewno coś wymyślę.
-Co zrobisz? Postawisz patrol policyjny pod moim domem?
-Nie drwij sobie. Nie będzie cię bił. Cholery damski bokser.
-Wiesz, co ja muszę się zbierać na trening. Może masz ochotę jechać ze mną? Z reszta, o co ja się pytam. Jedziesz ze mną i koniec inaczej cały czas będę się o ciebie martwił.
-Jesteś kochany wiesz.
-Wiem, wiem w końcu jesteś moją jedyną przyjaciółką. Muszę o ciebie dbać.
-Pójdę tylko poprawić makijaż i możemy jechać.
-Poczekam przed domem.


niedziela, 29 czerwca 2014

3

Nie wiesz ile czasu mija, kiedy obok ciebie ktoś siada. Po zapachu perfum wyczuwasz, że tym kimś wcale nie jest twój przyjaciel. Kiedy odwracasz głowę zauważasz obok siebie Mariusza.

-Co pan tutaj robi?

-Jaki pan bez przesady nie jestem aż taki stary. Mów mi Mariusz.

-Nie ma sprawy. To w takim wypadku, co tutaj robisz Mariuszu?

-Michał do mnie zadzwonił. Prosił żebym po ciebie przyjechał.

-Czemu sam nie mógł tego zrobić?

-Jest za miastem, zostali na noc u mamy Miśka.

-Nie musiałeś się fatygować.

-Nie musiałem, ale chciałem. Wiem, że jesteś ważną osobą dla Michała. Chodź stąd, jest zimno chyba nie chcesz się przeziębić?

Niechętnie podniosłam się z ławki i ruszyłam przed siebie. Po chwili poczułam dłonie Mariusza na swojej talii.

-Trzęsiesz się jest ci zimno. Masz moją kurtkę

-Ale wtedy tobie będzie zimno.

-Nic mi nie będzie. Zakładaj i nie marudź.

-Skoro nalegasz.

-Zaczekaj chwilkę. Pójdę po samochód i po ciebie przyjadę.

Chciałem powiedzieć, że mogę się przejść, ale zanim się obejrzałam Mariusza nie było już obok mnie. Chwilkę później tuż przed moimi nogami stanął piękny samochód.

-Wsiadaj, na co czekasz? Nie będziemy tutaj tkwić wieczność.

Kiedy tylko weszłam do samochodu prawie od razu zmorzył mnie sen. Obudziłam się dopiero, kiedy znajdowałam się w ramionach Mariusza.

-Gdzie jesteśmy?

-U mnie w domu. Tak słodko spałaś, że nie miałem sumienia cię budzić i pytać o drogę, ale nie martw się jutro rano odstawię cię bezpiecznie do domu.

-Niech będzie, ale możesz już mnie postawić. Dalej mogę pójść sama.

-Ach tak oczywiście – odpowiedział mi zmieszany.

-I otwieraj szybko te drzwi, bo nie mam zamiaru spędzić wieczoru na dworze.

-Spokojnie już otwieram.

Po chwili siedzieliśmy już w mieszkaniu Mariusza. Nie ukrywam, że wystrój jego domu bardzo mi się spodobał. Widać było, że wystrój każdego pokoju był dokładnie przemyślany.

-Może pomyślisz, że jestem wścibska, ale czemu nie ma Pauliny? – chyba poruszyłam drażliwy temat, ponieważ Mariusz usiadł na kanapie i ukrył twarz w dłoniach.

-Paulina, ona się wyprowadziła.

-Co się stało? Pokłóciliście się?

-W sumie to nawet nie, po prostu znalazła sobie nową zabawkę.

-O, czym ty mówisz? Nic nie rozumiem.

-Co w tym jest do rozumienia? Po prostu mnie zostawiła. Wydaje mi się, że znalazła sobie kogoś nowego i dlatego mnie zostawiła.

-Jesteś tego pewny? Może to tylko twoje głupie pomysły?

-Stuprocentowej pewności nigdy nie mogę mieć, ale jak inaczej można wytłumaczyć to, że ostatnio w ogóle nie chciała ze mną rozmawiać. Zazwyczaj jak pojawiałem się w tym samym pokoju, w którym ona była to wychodziła albo udawała, że mnie nie widzi. To nie jest normalne. Na mecze też nie chciała chodzić, chociaż wcześniej bardzo chętnie na nie przychodziła. Przywoziła tylko Arka i odjeżdżała zostawiając go pod opieką Dagmary.

-Tak mi przykro Mariusz.

-Opowiesz mi, co takiego się stało, że przesiadywałaś na tej ławce?

-A masz coś do picia?

-Kawa, herbata a może coś mocniejszego?

-Masz może wino?

-Coś się na pewno znajdzie, zaczekaj.

Po chwili wrócił z butelką wina i dwoma kieliszkami. Usiadł i zaczął nalewać napój do kieliszków. Podał mi jeden, a ja upijając łyka zaczęłam opowiadać.

-Michał mówił ci może o moim chłopaku?

-No coś tam wspominał. Z tego, co mówił dało się zrozumieć, że nie dążył go jakąś zbytnią sympatią.

-Nieważne. Ostatnio nasze kontakty delikatnie mówiąc nie układały się za dobrze, ale dzisiaj postanowiłam, że wpadnę do niego, zrobię mu niespodziankę, a w sumie to on zrobił mi dużo lepszą niespodziankę. Po drodze wstąpiłam jeszcze do sklepu kupiłam wino, bo myślałam, że może zrobimy jakąś romantyczną kolację czy coś. Kiedy otworzyłam drzwi zdziwiło mnie to, że w całym mieszkaniu było tak cicho. Przeszukałam prawie wszystkie pokoje, ale nie mogłam go znaleźć. Okazało się, że leżał sobie z jakąś cizią w łóżku. W tym samym łóżku, w którym ja spałam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale wróciłam do kuchni otworzyłam tą butelkę, a potem wylałam jej zawartość prosto na niego.

-Widzę, że nie dasz sobie w kaszę dmuchać.

-Nie da się ukryć. Mariusz mogę mieć do ciebie prośbę?

-Jasne, mów, o co chodzi.

-Mógłbyś pojechać jutro do jego mieszkania i odebrać moje rzeczy?

-Nie ma sprawy, a teraz połóż się i spróbuj zasnąć. To był ciężki dzień.

-Dziękuję, że mogłam z tobą porozmawiać.

-Nie ma, za co. Jak chcesz skorzystać z łazienki to proszę, weź sobie jakiś ręcznik.

-Dzięki

-Mariusz… mógłbyś pożyczyć mi jakąś koszulkę, nie mam, w czym spać.

-Spoko zaraz ci przyniosę.

Po chwili wrócił ze swoją klubową koszulką.

-Jesteś pewny, że mogę ją włożyć?

-Jasne, mam jeszcze kilka innych, a z resztą ta jest z zeszłego sezonu. Jak chcesz to możesz w ogóle ją sobie wziąć.

-Ok zapamiętam to sobie.

Kiedy wyszłaś z łazienki swoje kroki skierowałaś do salonu. W końcu to tam znajdowała się jedyna kanapa w domu.

-A pani gdzie się wybiera?

-Jak to gdzie? Do salonu chcę już się położyć.

-Nie ma mowy. Nie będziesz spała na tej niewygodnej kanapie. Śpisz u mnie w sypialni.

-A ty gdzie będziesz spał?

-Tutaj.

-O nie, ja też nie pozwolę żebyś się nie wyspał w końcu jutro masz trening.

-Nic mi nie będzie.

-Nie zgadzam się i koniec.

-To, co robimy w takim wypadku?

-Myślę, że nic się nie stanie jak prześpimy się w jednym łóżku. Tylko łapy przy sobie.

-Jesteś pewna?

-Chyba nie jesteś jakimś seryjnym mordercą czy coś w tym stylu?

-Nie no coś ty.

-No to sprawa załatwiona.

Poszłam do razu do sypialni, a Mariusz skierował się do łazienki. Po chwili wszedł do sypialni. Miał na sobie same bokserki. Nie ukrywam, że spodobało mi się jego ciało. Boże dziewczyno opanuj się znasz o jeden dzień.

-Czemu mi się tak przyglądasz?

-Wcale ci się nie przyglądam. Wydaje ci się.

-Mów, co chcesz ja i tak wiem swoje. Mój urok osobisty działa na wszystkie kobiety.

-Jaki skromniutki. A może jednak nie na wszystkie.

Zgodnie z życzeniem postarałam się dodać dłuższą część, mam nadzieję, że się spodoba. Mamy również Mariuszka :D :)

sobota, 28 czerwca 2014

2

Szybko wybiegłam z mieszkania i mimochodem swoje kroki skierowałam do mieszkania Michała. Gdy znajdowałam się pod zapukałam do drzwi. Okazało się jednak, że nikogo nie ma w domu. No tak przecież całą rodziną wybrali się na jakiś wypad za miastem. Po prostu świetnie nie mam nawet, z kim porozmawiać o tym wszystkim, co się stało. Ruszyłam w drogę powrotną, ale nie za bardzo miałam ochotę wracać do domu i tak oto znalazłam się w parku niedaleko hali Energia. Usiadłam na jednej z ławek i dopiero teraz dałam upust skumulowanym we mnie emocjom. Siedziałam na parkowej ławce i ryczałam jak małe dziecko, któremu popsuła się zabawka. Obok mnie przechodziło mnóstwo ludzi jednak żadne z nich nie zwróciło na mnie nawet najmniejszej uwagi. Dopiero, kiedy zaczęło robić się już ciemno usłyszałam jak ktoś siada obok mnie.
-Coś się pani stało? Halo słyszy mnie pani?
-Nic mi nie jest.
-Przecież widzę, że coś się stało. Taka piękna dziewczyna na pewno nie płacze bez powodu.
-Odpuść sobie człowieku nie mam ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Zjeżdżaj stąd - wysyczałam. To chyba na niego podziałało, bo po chwili znowu siedziałam sama na ławce. Siedziałabym tak pewnie w nieskończoność gdyby nie telefon od Michała.
-Cześć Michalina dzwonię żeby spytać, co tam u ciebie, przepraszam, że nie pojechałem z tobą na cmentarz, ale zrozum spotkanie rodzinne.
-Rozumiem Michaś doskonale rozumiem – pociągnęłam nosem.
-Stało się coś? Masz jakiś dziwny głos.
-W sumie to nic tylko Mikołaj mnie zdradził.
-Że, co proszę? Żartujesz sobie prawda?
-Nie mam nastroju do żartów.
-Gdzie ty właściwie teraz jesteś?
-W parku obok hali.
-Nie ruszaj się stamtąd.
-Nawet nie miałam takiego zamiaru – mówisz, kiedy po drugiej stronie słyszysz sygnał przerwanego połączenia.

piątek, 27 czerwca 2014

1

Dzisiaj masz niespełna 22 lata. Tata znowu się ożenił, czego ty nie mogłaś zaakceptować przecież podobno tak bardzo kochał mamę. Gdy tylko Dorota zamieszkała razem z nim postanowiłaś, że się wyprowadzisz i takim sposobem od 3 lat mieszkasz w wynajętym mieszkaniu na obrzeżach Bełchatowa, a twoim sąsiadem jest twój najlepszy przyjaciel.
-Mamo nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje. Tak bardzo chciałabym z tobą teraz porozmawiać, poradzić się, co mam robić? – często, kiedy odwiedzam grób mamy opowiadam jej, co się u mnie dzieje. Można powiedzieć, że to moja swego rodzaju terapia – mój wywód przerwały kroki tuż obok mnie. Kiedy się odwróciłam ujrzałam staruszkę krzątającą się kilka grobów dalej.
-Pewnie myśli pani, że oszalałam? W końcu nikt normalny nie mówi do pomnika.
-Wcale tak nie myślę kochanie – podeszła do mnie i usiadła obok – to twoja mama?
-Tak.
-Musi ci jej brakować.
-Nawet pani nie wie jak bardzo. Codziennie budzę się z myślą, że to wszystko, co się stało to tylko zły sen, że za chwilę wejdzie, przytuli się do mnie i powie, że tęskniła.
-Choć do mnie kochanie – objęła mnie ramieniem i przytuliła.
-Dziękuję, że mogłam z panią o tym porozmawiać.
-Nie ma, za co dziecinko, doskonale rozumiem, co czujesz. Moi rodzice zmarli jak byłam mała, wychowywałam się bez nich. Jeżeli będziesz chciała jeszcze porozmawiać szukaj mnie tutaj. Jestem tu prawie codziennie.
-Jeszcze raz pani dziękuję.


Rozmowa z panią Marią bardzo dużo mi dała. Uświadomiła mi, że powinnam wziąć się w garść, przecież nie mogę całe życie rozpaczać. Po wyjściu z cmentarza postanowiłam, że zrobię niespodziankę mojemu chłopakowi Mikołajowi i go odwiedzę. Ostatnio nasze kontakty nie układały się najlepiej, ale mimo wszystko bardzo go kochałam. Po drodze zajrzałam jeszcze do sklepu i kupiłam butelkę dobrego wina. Jakieś 15 minut później znajdowałam się już pod jego domem. Nie zawracałam sobie głowy dzwonieniem do drzwi tylko od razu otworzyłam je swoim kluczem. Ku mojemu zdziwieniu przywitała mnie cisza. Jak się potem okazało można było nazwać ją ciszą przed burzą. Zaczęłam rozglądać się po całym mieszkaniu przecież to niemożliwe, żeby nie było go teraz w domu. Ostatnim pomieszczeniem, do którego zajrzałam była sypialnia. To, co zobaczyłam, gdy tylko otworzyłam drzwi zmroziło mi krew w żyłach. W łóżku leżał Mikołaj z jakąś blondyną. Niewiele myśląc wróciłam do kuchni otworzyłam wino otwieraczem, który na szczęście leżał na swoim miejscu i po cichutku wróciłam do sypialni. Potem wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Podeszłam do łóżka i wylałam zawartość butelki na mojego chłopaka.
-Co się dzieje? – momentalnie zerwał się z łóżka – Michalina? Co ty tutaj robisz?
-To chyba ja powinnam cię o to zapytać! Co to za lafirynda.
-Wypraszam sobie – blond piękność postanowiła zabrać głos.
-Miśka to nie tak jak myślisz. Wszystko ci wytłumaczę.
-Co mi wytłumaczysz? Co może mam omamy i jej wcale tutaj nie ma, a może po prostu zapomnę o tym, co zobaczyłam i będziemy udawać, że nic się nie stało?
-Posłuchaj…
-Nie mam zamiaru cię słuchać. Z nami koniec, nie dzwoń, nie przychodź do mnie. Nie chcę cię znać, a i jutro Michał przyjdzie po moje rzeczy, dlatego nie oddam ci dzisiaj kluczy.
-Miśka proszę porozmawiajmy.
-Zajmij się swoją nową panią, a mi daj święty spokój.


Pierwszy rozdział na nowym blogu. Mam nadzieję, że opowiadanie się wam spodoba :)

czwartek, 26 czerwca 2014

Prolog

12.02 - ten dzień jak zwykle spędzasz przy grobie swojej ukochanej mamy. Choć od jej śmierci minęło już 5 lat ty nadal nie potrafisz się z tym pogodzić. Zawsze wesoła, uśmiechnięta do czasu. Pamiętasz to doskonale.
Bożego Narodzenia 6 lat temu
Uwielbiałaś Święta dla Ciebie był to czas, w którym cała rodzina spotykała się w jednym miejscu i mogłaś wreszcie nacieszyć się swoją obecnością, bo w czasie całego roku nie było na to czasu. Każdy rozrzucony w inną stronę świata. Ty razem z rodzicami mieszkałaś w Bełchatowie, twój brat w Krakowie, a dalsza rodzina porozrzucana była po całej Polsce. Cieszyłaś się, gdy mogłaś porozmawiać z wszystkimi, których kochałaś. Podzieliście się opłatkiem, wymieniliście nawzajem prezentami. Dostałaś piłkę od siatkówki – niby mały prezent a bardzo cieszy. Od zawsze lubiłaś grać w siatkówkę, miłość do tego sportu spotęgowało to, że twój najlepszy przyjaciel był siatkarzem. Można powiedzieć, że odnosił nawet sukcesy w tym, co robił. Jednak największą frajdę sprawiało mu zawsze to, że chodziłaś razem z nim na wszystkie mecze i gorąco go dopingowałaś. Pocieszałaś po każdym przegranym meczu, cieszyłaś się z każdego wygranego spotkania i zdobytego przez niego punktu. Wspólnie mieliście udać się wieczorem na pasterkę, jednak wasze plany zostały zniweczone. Za oknami panował iście świąteczny klimat, pełno śniegu. Dokładnie tak zawsze wyobrażałaś sobie święta. Poszłaś na chwilę do swojego pokoju by się przebrać. Kiedy wróciłaś z powrotem na dół nie zauważyłaś tam mamy. Pomyślałaś, że na pewno położyła się na chwilę w sypialni i za chwilę przyjdzie. Poszłaś po nią na górę. Tak jak myślałaś leżała w swoim łóżku, ale kiedy chciałaś ją obudzić zauważyłaś, że bardzo ciężko oddycha. Nie wiedziałaś, co mam robić. Zbiegłaś szybko po schodach i poprosiłaś żeby ktoś zadzwonił po pogotowie. Karetka przyjechała bardzo szybko, zabrali ją do szpitala, a ja razem z tatą i moim bratem pojechaliście zaraz za nią. Czekaliśmy bardzo długo pod salą, nikt nie chciał powiedzieć nam, co dolega mamie. Dopiero po kilku godzinach lekarz zaprosił nas do siebie. To, co nam powiedział było najgorszą rzeczą, jaką usłyszałaś. Mama miała raka, niestety nic nie dało się już zrobić, bo jej stan był już bardzo zaawansowany. Jedyne, co nam pozostało to czekać na jej śmierć. Wyobraźcie sobie, jakie to okrutne wiedzieć, że ktoś, kogo kochasz nad życie umiera. Pierwsze tygodnie nowego roku mama spędziła w szpitalu. Zawsze któreś z nas było przy niej nie opuszczaliśmy jej nawet na chwilę. Kiedy było po niej widać, że jest coraz słabsza kazała nam przywieźć się do domu. Powiedziała nam, że nie chce umierać w szpitalu, że chce te ostatnie dni spędzić u siebie w domu. Nie mogłaś pogodzić się z tą sytuacją jednak starałaś się być silna dla niej. Ostatnie dni spędziłyście głównie na rozmowie, oglądaniu razem zdjęć i filmów z uroczystości rodzinnych. Podczas jednej z naszych rozmów zadzwonił telefon poszłaś odebrać, a mama została w salonie. Kiedy wróciłaś do salonu mama już nie żyła. Od tego momentu Święta nie znaczą już dla ciebie tak wiele jak kiedyś, a wszystko, dlatego, że przy wigilijnym stole już nie usiądzie razem z nami mama. Pogrzeb odbył się kilka dni później. Tak bardzo chciałaś się przytulić do mojej kochanej mamy, ale niestety skutecznie uniemożliwiała mi to drewniana trumna. Byliście kiedyś w takiej sytuacji? Jeżeli tak to wiecie jak wielki ból czuje dziecko po stracie któregokolwiek z rodziców.