sobota, 23 sierpnia 2014

EPILOG

4 lata później
Siedzę właśnie w miejscu, w którym zaczęła się ta historia. Różnica jest tylko taka, że nie siedzę przy grobie mojej matki tylko osoby, którą kochałam najbardziej na świecie. Tak, dobrze sądzicie Mariusz nie żyje. Mogliśmy cieszyć się sobą tylko przez jakiś czas. Przez sezon spędzony we Włoszech zdążyłam wrócić do całkowitej sprawności. W kolejnym sezonie Mariusz postanowił wrócić do Polski do Bełchatowa. Patrząc na tą decyzję z perspektywy czasu wiem, że lepiej byłoby gdybyśmy zostali na kolejny sezon we Włoszech. Razem z nami do Polski wrócili Winiarscy. Może opowiem jak to wszystko było. Mariusz razem z całą drużyną szykował się do meczów z jakimś tureckim zespołem. Na miejsce mieli udać się dzień przed meczem. Kilka dni wcześniej okazało się, że Michałowi odnowiła się kontuzja i że nie będzie mógł pomóc swojej drużynie. Bardzo martwił się tym, że zostawia swoją drużynę w tak trudnym momencie. Jak zwykle odwiozłam Mariusza na lotnisko razem z Arkiem. Już wtedy przeczuwałam, że może się coś stać. Tuliłam się do niego tak długo, że zapytał mnie czy na pewno wszystko w porządku, ale co miałam mu powiedzieć? Że mam jakieś absurdalne przypuszczenia? Pożegnaliśmy się i wróciłam do domu. Wieczorem razem z Arkiem miałam iść na kolację do Winiarskich. Wyszykowaliśmy się i zapukaliśmy do drzwi Winiarskich, którzy dość niedawno stali się naszymi sąsiadami. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzyła Dagmara.
-Dagmara chodź tutaj szybko – dało się usłyszeć z pokoju – chodź
Weszłam razem z Dagmarą do pokoju. Michał kazał nam spojrzeć na ekran telewizora. Na ekranie pulsował żółty napis o wypadku samolotu. Momentalnie usiadłam na najbliższym fotelu.
-Michał proszę powiedz, że to nie to, o czym myślę! Błagam!
-Przykro mi Michalina, ale niestety nie mogę tego powiedzieć.

Relacja z ostatniej chwili samolot, który podróżowała drużyna PGE Skry Bełchatów rozbił się, z naszych wstępnych ustaleń wynika, że tylko nielicznym udało się przeżyć wypadek. O wszystkim będziemy informować państwa na bieżąco.

Potem wszystko potoczyło się szybko. Policja zadzwoniła do mnie z prośbą o identyfikację ciała. Potem pogrzeb. Nie byłam w stanie załatwiać tego sama, na szczęście wszystkim zajął się Michał i rodzice Mariusza.

10 lat później
Siedzę właśnie z Dagmarą i oglądam mecz reprezentacji Polski. Wśród zawodników pierwszej szóstki znajduje się Arek i Oliwier, a na ławce trenerskiej siedzi Michał.
-Ostatni! Ostatni!
-Proszę państwa Polacy po raz drugi w historii wygrywają Ligę Światową.
Po chwili obok nas znaleźli się nasi synkowie.
-Gratuluję synku.
-Dziękuję mamo.
-Tata na pewno byłby z ciebie dumny.
-Na pewno jest, przecież dobrze wiesz, że on wszystko widzi.

-Najlepszym atakującym Final Six zostaje zawodnik grający z numerem 2 w reprezentacji Polski Arkadiusz Wlazły.
Kiedy Arek odbierał nagrodę spojrzał wymownie w górę wiedziałam, że dedykuje ją swojemu zmarłemu ojcu, którego kochał najbardziej na świcie. Z resztą tak samo jak ja. Nie wiem czy kiedykolwiek ktoś inny będzie mógł zająć jego miejsce w moim sercu.

Bardzo dziękuję wszystkim tym którzy czytali to opowiadanie. Napisałam je już wcześniej więc miało ściśle określoną ilość części. Mam nadzieję, że epilog również się wam spodoba. Chociaż pewnie dla wielu z was będzie zaskoczeniem. Proszę każdego kto czytał o zostawienie po sobie śladu w komentarzu to dla mnie bardzo ważne ;)

czwartek, 21 sierpnia 2014

40

Następny dzień zaczęliśmy ponownie od podróży samolotem. Na szczęście to już ostatnia w najbliższym czasie. Szczerze powiedziawszy mam już dość tego środku transportu, zaczynam tęsknić za swoim samochodem. Lot minął spokojnie bez żadnych komplikacji. Lecieliśmy specjalnie wynajętym samolotem przez szpital razem z kilkoma osobami z opieki medycznej. Kiedy dolecieliśmy na lotnisko we Włoszech pod szpitalem czekała na nas karetka, która miała zawieźć nas do domu, który wynająłem na czas mieszkania we Włoszech. Gdy weszliśmy do domu Arek i Michalina dosłownie zaniemówili. Dom wyglądał dużo lepiej niż ten w Bełchatowie.
-Widzę, że się wam podoba – odparłem z uśmiechem.
-Żartujesz? Tu jest przepięknie, jakim cudem miałoby nam się tutaj cokolwiek nie podobać?
-Wiedziałem, że się wam spodoba. Poza tym niedaleko stąd jest szpital.
-Widzę, że o wszystkim pomyślałeś.
-Ma się rozumieć. Oprowadzę was po domu – popchnąłem leciutko wózek Michaliny – tutaj jest kuchnia, tu nasza sypialnia, łazienka i pokój Arka.
-Mogę wejść?
-Jasne idź obejrzyj go sobie.
-To może zaprowadzisz mnie do tej naszej sypialni?
-Jak sobie pani życzy.

Perspektywa Michaliny
Kiedy tylko wózek przekroczył próg ujrzałam ślicznie urządzony pokój. W centrum dało się zauważyć duże czarne łóżko, obok dwie malutki śliczne toaletki. Cały wystrój dopełniała szafa, na której ustawiony był telewizor.
-Tu jest ślicznie.
-Wiedziałem, że spodoba ci się tutaj każdy pokój. To twój styl.
-Zdecydowanie. Mariusz mogę cię o coś zapytać?
-Jasne pytaj, o co tylko chcesz.
-Wiesz może, co z Pauliną?
-Wiedziałem, że kiedyś o to zapytasz. W sumie to sam nic nie wiedziałem na ten temat dopiero Michał powiedział mi, że zrobili jej szczegółowe badania i okazało się, że jest chora. Ma jakieś problemy psychiczne. Przynajmniej zamknęli ją w jakimś zakładzie i mamy spokój.
-A, co z Arkiem?
-Na razie i tak nie będzie miała jak spotkać się z Arkiem, bo nie ma go w Polsce, a jak wrócimy wniosę sprawę o ograniczenie praw rodzicielskich.
2 miesiące później
Idę właśnie na kolejny trening. Michalina czuje się już dużo lepiej, może stawiać powolutku chodzić samodzielnie. Boję się, co prawa zostawiać ją samą i pozwalać jej na samodzielna dojazd do szpitala, ale nie mogę ni wskórać, bo chce być samowystarczalna. Cała Michalina.
-Kochanie może chcesz żebym podwiózł cię na rehabilitację?
-Nie ma takiej potrzeba doskonale dam sobie radę sama nie jestem przecież dzieckiem, jedyną osobą, którą powinieneś się zajmować w tym domu jest Arek.
-Odbiorę Arka jak będę wracał z treningu.
-Spokojnie, ja też mogę go odebrać nie będzie musiał czekać na ciebie tak długo.
-No nie wiem.
-Nie marudź już. Jeżeli tylko coś się będzie działo to do ciebie zadzwonię.
-Obiecujesz?
-Obiecuję. Idź już, bo się spóźnisz.

Dojechałam właśnie do szpitala. Kiedy tylko weszłam do szpitala zauważyłam mojego rehabilitanta.
-Dzień dobry pani Michalino.
-Witam panie Tomku.
-Zapraszam do gabinetu.

Po dwóch godzinach rehabilitacji byłam gotowa do wyjścia. Gdy tylko przekroczyłam drzwi zobaczyłam kogoś, kogo nie chciałam widzieć. Zaraz za drzwiami stał mój ojciec.
-Co ty tutaj robisz?
-Chcę z tobą porozmawiać.
-Mamy, o czym?
-Chcę ci to wszystko wytłumaczyć.
-Dobra chodź – zaprowadziłam go do bufetu szpitalnego. Mów byle szybko, bo nie mam za dużo czasu.
-Michalina chcę cię przeprosić za to wszystko, co się stało. Nie powinienem zdradzać matki, ale to było silniejsze ode mnie. Chciałem się z nią rozwieźć, ale wtedy okazało się, że jest chora. Nie chciałem dorzucać jej jeszcze więcej zmartwień, więc postanowiłem jej o niczym nie mówić. Opiekowałem się nią razem z tobą, mimo, że już jej nie kochałem nadal była mi bardzo bliska. Żałuję, że wcześniej ci o tym nie powiedziałem. Żałuję też, że zostawiłem cię z tym wszystkim samą powinienem się tobą opiekować. Przepraszam cię córeczko. Będziesz kiedyś w stanie mi wybaczyć?
-Tato to nie jest takie proste. Mogłeś mi o tym powiedzieć, mogłeś o mnie walczyć, a nie tak po prostu odpuścić.
-Przepraszam córeczko teraz już wiem, że popełniłem błąd.

wtorek, 19 sierpnia 2014

39

Formalności na lotnisku zajęły nam kilkadziesiąt minut. Potem złapałem taksówkę i pojechaliśmy do szpitala. Kiedy podjechaliśmy pod szpital zapłaciłem taksówkarzowi, wziąłem Arka za rączkę i weszliśmy do budynku. Zaraz przy wejściu zobaczyła nas pielęgniarka, która zajmuje się Michaliną.
-A, co to za piękny młody mężczyzna.
-Dzień dobry jestem Arek, a to jest mój tata.
-Twojego tatę już znam, ale nie wiedziałam, że ma takiego słodkiego synka.
-Michalina jest u siebie w sali?
-Robią jej jakieś badania, ale za chwilkę powinna wrócić do sali. Myślę, że możecie na nią poczekać w środku, to nie powinno zająć dużo czasu.
-Dziękuję pani bardzo.
-Nie ma, za co.
Tato.
-Tak synku?
-Chce mi się siusiu.
-Chodź pójdziemy do łazienki.
Wracam sobie spokojnie z badań, kiedy nagle słyszę śmiech Arka. Pomyślałam sobie, że oszalałam przecież to nie możliwe żeby kilkuletnie dziecko przyjechało samo do Szwajcarii, a z tego, co wiem Mariusz ma przylecieć dopiero za kilka dni. Leżę sobie spokojnie na łóżku, kiedy nagle słyszę odgłos otwieranych drzwi od mojej sali. Przekręcam wzrok w tamtą stronę i widzę Arka w towarzystwie Mariusza.
-Michalina.
-Arek, Mariusz, co wy tutaj robicie.
-Przylecieliśmy zrobić ci niespodziankę, widzę, że się udała.
-Mieliście przylecieć dopiero za kilka dni.
-Udało mi się załatwić wszystko dużo szybciej i jesteśmy.
-Tęskniłaś za mną ciociu?
-Jasne, że tak.
-Ja za tobą też.
-Mogę ci coś pokazać.
-Oczywiście.
-To popatrz – powtórzył dokładnie taką samą scenę jak w samolocie.
-Widzę, że wreszcie ci się udało.
-Gdyby nie babcia na pewno nie dałbym sobie rady.
-Jak się czujesz?
-Jest dużo lepiej. Zaczęłam już nawet rehabilitację z miejscowym lekarzem. Powiedział, że za kilka miesięcy będę mogła już tańczyć na swoim weselu.
-Planujesz wesele beze mnie nieładnie.
-Miałam wczoraj gości.
-Jakich gości.
-Mój ojciec sobie o mnie przypomniał. Przyleciał tutaj ze swoją nową dziewczyną. Właściwie powinnam powiedzieć żoną, bo wzięli ślub.
-Przykro mi kochanie.
-On zdradzał mamę spotykał się z tą dziewczyną, kiedy mama jeszcze żyła, a wiesz, co jest w tym wszystkim najlepsze? Ta dziewczyna jest tylko kilka lat ode mnie starsza. Mogłaby być jego córką, a moją siostrą.
-Skąd oni w ogóle wiedzieli, że tutaj jesteś?
-Podobno dowiedzieli się z telewizji. Jakoś nie wierzę w to, że nagle odrodziła się w moim kochanym tatusiu miłość rodzicielska. Na pewno czegoś chcieli, ale ja nie dałam mu dojść do słowa. Wygarnęłam mu wszystko i kazałam się wynosić.
-Moja dzielna mała dziewczynka. – przytuliłem się do niej.
-Nie zapominajcie o mnie, ja też chcę się przytulić do Michaliny.
-Chodź tutaj smyku – poklepałam miejsce obok mnie na łóżku, na którym po chwili położył się Arek wtulając się we mnie.

niedziela, 17 sierpnia 2014

38

W drzwiach mojej sali stał mój „kochany” tatuś razem z jego nową dziewczyną.
-Pytam się, co wy tutaj robicie?
-Znaleźliśmy informację w gazecie, że nowa dziewczyna Mariusza Wlazłego miała wypadek. Widzieliśmy wcześniej w wiadomościach, że to ty nią jesteś, dlatego postanowiliśmy cię odszukać. Martwiliśmy się o ciebie.
-Teraz to się o mnie martwisz? Teraz? A gdzie byłeś te kilka lat, co? Myślałeś, że jak dasz mi nowe piękne mieszkanie to nie potrzebuję ojca?
-Michalina to nie tak – odezwała się jego nowa dziewczyna.
-Stul pysk nie z tobą rozmawiam.
-Nie mów tak do mojej żony.
-Żony?! No pięknie jeszcze wziąłeś ślub. Fajnie, może dowiem się jeszcze czegoś ciekawego. Co tam masz jeszcze w zanadrzu, drugie dziecko?
-Michalina uspokój się, ja nie chciałem żeby to wszystko tak wyszło. Kocham cię. Wiem, że zrobiłem źle powinienem być przy tobie. Przepraszam.
-Myślisz, że przyjdziesz tutaj powiesz parę ckliwych słów, a ja ci tak szybko wybaczę? Nie wiesz, przez co przechodziłam. Nie wiesz jak bardzo brakowało mi mamy. Nic nie wiesz, bo miałeś gdzieś to, co się ze mną stało interesowała cię tylko twoja nowa dziewczyna. Bardzo szybko pocieszyłeś się po stracie mamy. Może ty jej w ogóle nie kochałeś, może zdradzałeś ją z tą zdzirą. Co? Trafiłam w sedno prawda. Ile to trwało?
-Poznaliśmy się u mnie w pracy. Ja nie chciałem zdradzać mamy po prostu nie mogłem powstrzymać tych uczuć.
-Nie masz serca. Mama leżała chora w szpitalu, a ty bawiłeś się ze swoją kochanką. Nie chcę cię widzieć. Zostawcie mnie w spokoju. Wynoście się nie rozumiecie po polsku?
-Zostawię ci mój numer telefonu. Gdybyś jednak kiedyś zmieniła zdania to dzwoń o każdej porze dnia i nocy.
-Twoje niedoczekanie.

-Pani Michalino wszystko w porządku?
-Tak dziękuję nie musi się pani o mnie martwić.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o tym wszystkim. Wcześniej miałam za złe tacie, że tak szybko otrząsnął się po jej śmierci. Teraz wiem, że już wcześniej ją zdradzał. Ona tak go kochała, a on po prostu wpakował się do łóżka innej. Na dodatek młodszej od niego. Przecież ona mogłaby być moją siostrą, a jego córką. Wzięłam wizytówkę, którą zostawił mój ojciec. Spojrzałam na jego wydrukowane imię i nazwisko. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Podarłam kartkę i wrzuciłam do kosza stojącego obok mojego łózka. Nie chcę mieć nic wspólnego z tym facetem mimo tego, że jest moim ojcem.

Siedzimy właśnie z Arkiem w samolocie. Mimo tego, iż mały ani razu nie podróżował tym środkiem transportu ani trochę się nie boi. Gdyby popatrzeć na to obiektywnie jest zupełnym przeciwieństwem Bartka Kurka. On przed każdym startem ma ochotę zwrócić swój wcześniejszy posiłek, nie mówiąc już o tym, co dzieje się podczas lotu.
-Tatusiu, a kiedy dolecimy do Michaliny.
-Niedługo synku jeszcze tylko pół godziny i będziemy lądować na lotnisku. Potem wszystkie procedury i możemy jechać do szpitala.
-Wiesz bardzo się cieszę, że wreszcie ją zobaczę zdążyłem się za nią porządnie stęsknić, nawet mam dla niej prezent.
-Jaki prezent?
-Patrz – rozwiązał sznurówkę swojego buta, a potem sam ją pęknie zasznurował.
-Brawo. Widzę, że trochę się wydarzyło jak nas nie było.
-Miałem uczyć się z Michaliną, ale leży w szpitalu, więc poprosiłem babcię. Mam nadzieję, że się ucieszy.
-Na pewno.

piątek, 15 sierpnia 2014

37

Perspektywa Mariusza
Następnego dnia byłem już znowu w Polsce. Oczywiście, kiedy wszedłem do pokoju mojego synka nic nie było gotowe.
-Dlaczego jeszcze się nie spakowałeś?
-Nie miałem na to czasu.
-A, co takiego robiłeś?
-No wiesz takie tak długo by gadać tato.
-Dobra to zostaw tą grę i chodź pomogę ci się spakować.
-Dzięki tato.

Po godzinie rzeczy Arka leżały spakowane w walizce, a ja położyłem mojego synka do łóżka. Następnie zszedłem na dół i usiadłem w kuchni przy stole.
-Ciężko ci synku?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. To wszystko, co się ostatnio wydarzyło to jakiś koszmar. Zastanawiam się czy nie ciąży nade mną żadne fatum.
-Synku nie mów głupstw. Nie martw się teraz już na pewno wszystko będzie dobrze. Trzeba tylko mocno wierzyć w to, że Michalina wyzdrowieje.
-Wierzę, gdyby tak nie było nie przenosiłbym się do Włoch. Wiesz może, co u Pauliny?
-Z tego, co słyszałam to zrobili jej badania i okazało się, że ma jakieś problemy z głową. Niewykluczone, że wywinie się od odpowiedzialności skubana, ale nie przejmuj się nią teraz synku, teraz najważniejsi jesteście wy. Mam nadzieję, że będziesz mnie odwiedzał z Arkiem.
-Obiecuję, a jak tylko Michalina stanie na nogi przyjedziemy razem z nią. Poza tym są komórki, internet. Nie martw się nie zapomnimy o was.
-Mam nadzieję. Idź już synku spać jutro musisz wcześnie wstać.
-Kocham cię mamo.

Perspektywa Michaliny
Po rozmowie z Arkiem uśmiech ani na chwilę nie schodził z mojej twarzy. On jest taki kochany, wystarczyło mi tak mało czasu żebym pokochała go całym swoim sercem. Jest dla mnie jak mój własny syn.
-Pani Michalino jacyś goście do pani.
-Jest pani pewna?
-Tak na pewno pytali o panią.
-Dobrze, niech ich pani wpuści.
-Zapraszam.
-Co wy tutaj robicie?

Jak myślicie kto odwiedził Michalinę?
Następna w niedzielę o ile będę w stanie wstawić po 18 :D

środa, 13 sierpnia 2014

36

Postanowiłem zmienić troszeczkę swoje plany i już dzisiaj pojechać do Arka. Poprosiłem Michała żeby zawiózł mnie do moich rodziców.
-Dzięki stary.
-Nie ma, za co.
-Odezwij się jak przylecicie już z Dagmarą do Włoch.
-Masz to jak w banku, a ty pozdrów Michalinę jak tylko wrócisz do Szwajcarii.
-Jasne.


Po chwili stałem już przed domem moich rodziców i otwierałem drzwi.
-Zdzisiek, co ty tak wcześnie wróciłeś z tych zakupów? – usłyszałem głos mojej mamy. Chwilę później stała już w przedpokoju i patrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha.
-Mamo to tylko ja twój ukochany syn Mariusz.
-Co ty tutaj robisz synku nie powinieneś być w Szwajcarii?
-Przyjechałem załatwić różne sprawy i pomyślałem, że wpadnę do was. Poza tym muszę porozmawiać z Arkiem.
-Babciu dziadek już wrócił – usłyszałem jego głos.
-To nie dziadek tylko… - pozwól, że do niego pójdę, nie psuj mu niespodzianki.
Stanąłem przed drzwiami pokoju mojego syna i delikatnie nacisnąłem klamkę.
-Chyba mam omamy od tego grania na komputerze, bo widzę tatę.
-Jestem tutaj głuptasie nie masz żadnych omamów. Swoją drogą ładnych rzeczy się tutaj dowiaduję.
-Tata, tata – po chwili wskoczył mi na szyję i zaczął mnie ściskać.
-Jeżeli zaraz nie przestaniesz to mnie udusisz.
-Przepraszam tato. Po prostu nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś.
-Jestem i nie martw się nie zniknę za chwilę.
-Co u Michaliny?
-Miała operację, ale teraz już wszystko w porządku. Musi tylko jeszcze zacząć ćwiczenia, po których powinna zacząć normalnie chodzić.
-To świetnie tato. Bardzo ją lubię wiesz?
-Wiem synku. Co ty na to żebyśmy przeprowadzili się do Włoch?
-Tato, a co z moją szkołą, kolegami, Oliwierem?
-Wujek Michał też dostał propozycję gry we Włoszech i razem z Oliwierem i ciocią Dagmarą przeprowadzają się. Poza tym Michalina we Włoszech będzie miała dobrą opiekę.
-A, co z mamą?
-To nie jest takie łatwe synku, mamusia wyjechała i na razie i tak nie mogłaby się z tobą spotykać. Niezależnie od tego czy byłbyś tutaj czy tam.
-Ale wrócimy do Polski.
-Obiecuję, że pojedziemy tylko na jeden sezon.
-W takim wypadku może być.
-Cieszę się, że jesteś taki rozsądny.
-A ja cieszę się, że będę mógł znowu mieszkać z tobą. U dziadków jest fajnie, ale najlepiej jest u ciebie.
-Kocham cię synku.


Następny dzień zacząłem od podróży na lotnisko. Oczywiście Arek uparł się, że pojedzie razem z moimi rodzicami mnie odwieźć. Nie mogłem mu odmówić.
-Tato, ale wrócisz niedługo?
-Jutro najpóźniej pojutrze będę już tutaj. Zabieram ciebie i lecimy do Michaliny. Jesteśmy umówieni?
-Tak. Będę tęsknił.
-Ja też. Może zadzwonisz do Michaliny, na pewno się za tobą stęskniła.
-Dobry pomysł. Zadzwonię jak tylko wrócimy do domu.
-Pa synku.
-Mamo nie pozwól mu siedzieć całymi dniami przed komputerem, niech wyjdzie na dwór pobawi się w ogrodzie.
-Dobrze synku, nie martw się poradzimy sobie.
-No ja myślę.
Po chwili siedziałem już w samolocie, który zaczynał powoli wzbijać się w powietrze. Potem założyłem słuchawki i odpłynąłem w objęcia Morfeusza obudziła mnie dopiero stewardessa, kiedy podchodziliśmy do lądowania na lotnisku w Rzymie. Gdy wylądowaliśmy od razu skierowałem się do budynku klubu. Porozmawiałem z prezesem klubu, porozmawiałem z nim o mojej sytuacji. Polecił mi kilka mieszkań wartych zobaczenia, dlatego zaraz po spotkaniu udałem się na wycieczkę po mieście w celu obejrzenia ich. Jedno z nich szczególnie przypadło mi do gustu. Było duże, przestronne, posiadało ładne, jasne pokoje, a co najważniejsze znajdowało się niedaleko klubu i szpitala, w którym rehabilitację miała zacząć Michalina. Niewiele myśląc odpisałem z właścicielem umowę i po chwili dzierżyłem już w swoich rękach komplet kluczy.


Tymczasem u Michaliny
Leże sobie spokojnie w sali i czytam książkę, kiedy usłyszałam nagle dźwięk mojego telefonu. Na ekranie pojawiła się śliczna buzia Arka.
-Cześć Michalina.
-Cześć Arek.
-Nie obudziłem cię?
-Nie, już dawno nie spałam. Dlaczego tak nagle do mnie zadzwoniłeś?
-Rozmawiałem z tatą przed wylotem i to on wpadł na ten pomysł żebym do ciebie zadzwonił. Tęskniłaś za mną?
-Głupie pytanie. Jasne, że tęskniłam nawet nie wiesz jak bardzo.
-Ja za tobą też, ale niedługo będziemy mieszkać znowu razem.
-Widzę, że tata ci o wszystkim powiedział no i co ty na to?
-Podoba mi się ten pomysł, zwłaszcza, że wujek Michał też jedzie z nami.
-Jedzie z nami? Skąd wiesz?
-Tata mówił. Ups może to miała być jakaś tajemnica, a ja znowu się wygadałem.
-Nic się nie stało Arek.
-Wiesz, co ja już będę kończył babcia woła mnie na śniadania.
-To pa.

Trochę dłużej niż zwykle :)
poproszę o dużo komentarzy :)
następna w piątek :)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

35

Kilka dni później
Przyleciałem właśnie do Polski. Czekam właśnie na lotnisku na Michała, który ma po mnie przyjechać. Po chwili zauważyłem podjeżdżający na parking samochód mojego przyjaciela.
-No i jak z Michaliną? – zapytał, gdy tylko zaparkował i wyszedł z samochodu
-Całkiem dobrze, niedługo będzie mogła zacząć rehabilitację.
-Rozumiem, że w tej sprawie przyleciałeś do Polski.
-Dokładnie, chciałbym ustalić moją sytuację w klubie.
-Możesz jaśniej?
-Jestem zdecydowany na przeniesienie do Włoch.
-To w takim wypadku wychodzi na to, że znowu będziemy grać w jednej lidze.
-Też się przenosisz?
-Tak jakoś wyszło. Doszliśmy z Dagmarą do wniosku, że Oliwier jest już na tyle duży, że da sobie radę w innym otoczeniu.
-W, którym klubie masz zamiar zagrać?
-Zastanawiam się nad Trentino i Coprą Piacenzą, ale chyba wybiorę Trento.
-W takim wypadku będziemy grać nawet w jednym klubie.
-Super Mario strasznie się cieszę.
-Dosyć tej gadki wsiadaj do samochodu i jedziemy do klubu.
-Ok

Dojechaliśmy w miarę szybko do klubu. Michał został w samochodzie, a ja udałem się do gabinetu prezesa.
-Dzień dobry panie prezesie.
-Dzień dobry. Co cię do mnie sprowadza Mariusz?
-Chciałbym rozwiązać umowę.
-Oczywiście masz takie prawo, ale jeśli mogę zapytać to, dlaczego podejmujesz taką decyzję. Miałem nadzieję, że zostaniesz jeszcze, co najmniej do następnego sezonu.
-Miałem taki zamiar, ale moje sprawy rodzinne znacznie się skomplikowały i muszę wyjechać z moją dziewczyną na rehabilitację do Włoch.
-Przykro mi. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
-Też mam taką nadzieję. Mógłby pan powiadomić o mojej decyzji chłopaków. Nie będę miał czasu żeby się z nimi spotkać.
-Oczywiście, nie ma sprawy.
-Dziękuję panu.
-Życzę powodzenia, i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zagrasz w naszym klubie.
-Też bym tego chciał.

Przeczytałam przed chwilą ze PZPS może nie przedłużyć Polsatowi umowy na transmisję spotkań naszej reprezentacji. Ok może i z mistrzostwami im nie wyszło ale i tak sądzę że Polsat transmisje mecze najlepiej. Jak pomyślę o ostatnich igrzyskach i komentatorach z TVP to scyzoryk mi się w kieszeni otwiera. Mam nadzieję że to tylko spekulacje i wszystko zostanie po staremu. Co o tym sądzicie?

sobota, 9 sierpnia 2014

34

Wróciłem do sali Michaliny. Kiedy przekroczyłem próg usłyszałem, że Michalina rozmawia z Michałem.
-Nie denerwuj się wszystko jest w porządku.
-…
-Tak, taki czuję się dobrze.
-…
-Nie ma się, czym denerwować.
-…
-Tak będę do ciebie dzwonić.
-…
-Nie martw się będę cię informować na bieżąco o wszystkim. A co u Oliwiera?
-…
-To dobrze, pozdrów go ode mnie. Tęsknię za wami.
-…
-Pa

-Co słychać u Michała?
-Nie wiedziałam, że tutaj jesteś.
-Przyszedłem przed chwilą. Możemy porozmawiać?
-Jasne, mów.
-Chodzi o twoją rehabilitację. Pomyślałem, że moglibyśmy wyjechać do Włoch.
-Mariusz nie możemy tego zrobić. Co z twoim klubem?
-Dostałem kilka propozycji z włoskich klubów mógłbym przyjąć jedną z nich i na ten sezon przenieślibyśmy się do Włoch.
-A, co z Arkiem?
-Oczywiście zabierzemy go ze sobą.
-To na pewno dobry pomysł przenosić takie małe dziecko z ojczyzny?
-Arkiem się nie martw. On na pewno przystosuje się szybciej do tej całej sytuacji niż my.
-Jesteś pewny, że chcesz zrobić to wszystko dla mnie?
-Jestem pewny. Zrobię wszystko żebyś mogła żyć normalnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Jak my to wszystko zorganizujemy?
-Za kilka dni pojadę do Polski załatwić wszystkie sprawy, potem do Włoch. A na końcu pojadę po Arka. Potem razem polecimy do Włoch

Jak wrażenia po obejrzeniu drużyny? Film bardzo fajny niestety trochę za krótki i mogliby wypowiedzieć się wszyscy zawodnicy a nie tylko siedmiu czy ośmiu.

piątek, 8 sierpnia 2014

33

Usiadłem obok łóżka Michaliny. Leżała taka spokojna podłączona do tych wszystkich kabelków. Kiedy na nią patrzyłem uświadomiłem sobie, że leży tutaj przez moją byłą żonę, którą jak mi się jeszcze do niedawna wydawało kochałem. Dzięki Bogu spotkałem Michalinę i dopiero wtedy zrozumiałem, co oznacza prawdziwa miłość. Nie wiem jak bym sobie poradził gdyby Paulinie udało się zrealizować swoje zamiary. Posiedziałem jeszcze chwilkę przy jej łóżku i zebrałem się w drogę do hotelu. Po drodze postanowiłem, że zadzwonię do Michała.
-Halo – usłyszałem zaspany głos przyjaciela.
-Sorry Misiek, że cię budzę.
-Wiesz, która godzina? Dochodzi pierwsza mam nadzieję, że dzwonisz z czymś ważnym.
-Właśnie skończyła się operacja Michaliny.
-I co? Wszystko dobrze?
-Na szczęście wszystko się udało, przed nią jeszcze, co prawda kilka tygodni rehabilitacji, ale wszystko poszło zgodnie z planem.
-Wiedziałem, że wszystko się uda, a co z rehabilitacją?
-Pomyślałem o Włoszech słyszałem, że tam jest taki jeden dobry rehabilitant, przy okazji ja przeprowadziłbym się tam z Arkiem.
-Jesteś pewny?
-Dostałem propozycję z kilku włoskich klubów, na pewno będę mógł coś wybrać.
-Dobra ja będę kończył, bo jutro będę wyglądał jak swoje własne zwłoki.
-Zadzwonię jutro jak Michalina się obudzi.

Wróciłem do hotelu, wziąłem szybki prysznic. Kiedy tylko położyłem się do łóżka od razu zasnąłem. Następnego dnia obudził mnie dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Michaliny.
-Kochanie widzę, że już się obudziłaś.
-Mariusz proszę cię przyjedź tutaj szybko – załkała
-Co się stało?
-Nie będę mówiła o tym przez telefon, przyjedź.
-Zaraz będę
Szybko wyskoczyłem z łóżka i co sił w nogach pognałem do szpitala. Wpadłem do Sali Michaliny i zobaczyłem ją całą zapłakaną na łóżku.
-Michalina, co się dzieje?
-Nie czuje ich rozumiesz nie czuje nóg.
-Poczekaj, pójdę po lekarza.
Po chwili wracałem już z lekarzem, który wykonywał operację.
-Pani Michalino proszę się nie denerwować. Po takiej operacji może wystąpić taki problem, ale przysięgam pani, że najpóźniej do jutra wszystko się unormuje. Z resztą zobaczmy – podszedł do mojego łóżka i odchylił kołdrę. Uderzył delikatnie młotkiem w moją stopę.
-Czuje to pani?
-Nie.
-A to? – uderzył trochę mocniej.
-To już tak.
-No widzi pani, nie trzeba się tak przejmować. Wszystko będzie dobrze. Jeszcze kilka dni pani poleży i będzie można zaczynać rehabilitację.
-Dziękuję.
-Panie doktorze czy mógłbym z panem porozmawiać.
-Zapraszam do mnie do gabinetu.
-Zadzwoń do Michała, na pewno bardzo się denerwuje - powiedziałem Michalinie na ucho.

-O, co chodzi panie Mariuszu?
-Chciałbym zapytać o rehabilitację mojej dziewczyny. Słyszałem, że we Włoszech jest jakiś światowej sławy specjalista czy istniałaby taka możliwość żebyśmy tam kontynuowali rehabilitację.
-Jeżeli tylko pani Michalina wyrazi zgodę nie widzę żadnego problemu. Mogę nawet zadzwonić do Roberto, bo to mój dobry przyjaciel.
-Dziękuję panu bardzo, za wszystko, co pan dla nas robi.
-Nie ma, za co dziecko.

DZISIAJ PREMIERA DRUŻYNY! Kto z was się wybiera? Ja idę z siostrą na 19 :) liczę na komentarze bo pod ostatnim postem było ich niewiele ;( pozdrawiam i życzę miłego oglądania tym którzy wybierają się do kin ;)

środa, 6 sierpnia 2014

32

Tydzień minął nam bardzo szybko. Lekarze robili Michalinie badania, które były niezbędne do wykonania operacji. Ja starałem się z całych sił wspierać Miśkę, Michał i Dagmara wpadali do niej często. Dzisiaj jesteśmy już w Szwajcarii. Znalazłem sobie hotel zaraz obok szpitala, żeby nie tracić zbędnego czasu na dojazdy. Postanowiłem całkowicie odpuścić sobie grę w reprezentacji w tym sezonie w końcu Michalina jest teraz najważniejsza.
-Jak się czujesz kochanie?
-Nie jest źle, ale chciałabym już mieć to wszystko za sobą.
-Jeszcze tylko chwilka, nie martw się na pewno wszystko będzie dobrze.
-Właśnie boję się, że coś się nie uda, że okaże się, że niepotrzebnie wydaliście te wszystkie pieniądze.
-Wszystko będzie dobrze. Słyszysz? Obiecuję ci to.
-Przepraszam państwa bardzo, a le muszę przygotować pacjentkę do operacji.
-Ile będzie trwać ta operacja?
-Tego nie jestem w stanie panu powiedzieć, ale jeśli tylko pan chce może pan poczekać na korytarzu przed salą.
-Dziękuję.
-Kocham cię Mariusz.
-Też cię kocham – dałem jej całusa, a po chwili odjechała na szpitalnym wózku z pielęgniarką.

-Cześć Mariusz, co tam u was.
-Michalina jest właśnie operowana.
-To dobrze, że nie musieliście długo czekać.
-Co tam u was słychać?
-Mieliśmy wczoraj sparingi z reprezentacją Serbii.
-I jak?
-Udało nam się wygrać, chociaż nie było łatwo. Masz pozdrowienia od Aleksa.
-Pozdrów go, jeśli jeszcze się z nim zobaczysz.
-Na pewno. Obiecaj, że zadzwonisz, kiedy tylko dowiesz się, co z Miśką.
-Obiecuję.

Siedziałem na korytarzu sam jak palec kilkanaście godzin. Powoli zaczynałem zasypiać. Przechodzące obok mnie pielęgniarki kręciły z niedowierzaniem głową i namawiały żebym poszedł do hotelu odpocząć, ale ja nie wyobrażałem sobie, że mógłbym zostawić Michalinę samą zaraz po operacji. W końcu z Sali operacyjnej wyszedł jakiś lekarz. Momentalnie znalazłem się obok niego.
-Panie doktorze niech mi pan powie, co z Michaliną.
-Dzięki Bogu wszystko poszło dobrze, nie obyło się bez małych komplikacji, ale jesteśmy bardzo dobrej myśli.
-Czyli operacja się udała?
-Jak dobrze pójdzie to pańska dziewczyna powinna za kilka miesięcy stanąć na nogi.
-Dziękuję panu bardzo.
-Może chciałby się pan z nią zobaczyć.
-Tak oczywiście.
-Proszę bardzo niech pójdzie pan za mną. Tylko proszę nie za długo. Pani Michalina jest słaba. Obudzi się najwcześniej dopiero jutro.
-Dziękuję.
-Tylko niech pan pamięta krótko i proszę pójść odpocząć jutro będzie jej pan potrzebny wypoczęty.

wtorek, 5 sierpnia 2014

NOWOŚĆ

Nowy blog.
Pod wpływem chwili zaczęłam pisać nową historię, nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie, ale jednego jestem pewna będzie w miarę krótko. 
Mam nadzieję, że będziecie ze mną :) 


Zapraszam serdecznie, zostawcie po sobie jakiś znak :) 

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

31


Tydzień później
Dzisiaj lekarz ma nam przekazać ostateczne wyniki badań. Ostatnie dni cały czas spędzam z Michaliną w szpitalu. Nie pojawiłem się na żadnym treningu od czterech dni. Na szczęście trener rozumie moją sytuację i dał mi kilka dni wolnego. Następnego dnia po odebraniu Arka z komisariatu zawiozłem go do mojej mamy. Ośrodek ani szpital nie są odpowiednim miejscem dla dziecka.
-Dzień dobry panie Mariuszu.
-Dzień dobry panie doktorze.
-Niech pan idzie do pani Michaliny, zaraz do państwa przyjdę.
-Dobrze.


Po chwili znajdowałem się w sali Miśki.
-Cześć kochanie jak się czujesz?
-A jak mogę się czuć? Leżę już tutaj ponad tydzień. Nie mam już siły.
-Za chwilkę przyjdzie do nas doktor z ostatecznymi wynikami.
-Mam nadzieję, że będzie miał dla nas dobre informacje.
-Na pewno – pocałowałem ją delikatnie.
-Mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie nie chodzisz na treningi.
-Nie przejmuj się tym teraz. Teraz najważniejsza jesteś ty i twoje zdrowie.
-Ale tak długo czekałeś na to, żeby zagrać w białoczerwonej koszulce, a teraz wszystko może zostać zaprzepaszczone.
-Nie myśl o tym kochanie.


-Dzień dobry pani Michalino.
-Dzień dobry.
-Mam dla państwa całkiem dobre wiadomości. Wada, którą pani ma jest uleczalna, ale jest pewien problem.
-Jaki?
-Potrzebna jest kosztowana operacja, którą trzeba będzie wykonać za granicą.
-Ile to będzie kosztować? – spytałem
-Około 500 000 złotych.
-Aż tyle?
-Jeżeli będą państwo w stanie uzbierać taką kwotę to proszę się ze mną skontaktować. Dopiero wtedy będę mógł zacząć załatwiać sprawy związane z wyjazdem.
-A czy po tej operacji Michalina na pewno będzie mogła chodzić.
-Pewnym nie można być niczego, ale jest dziewięćdziesiąt procent szans. Zostawiam was, porozmawiajcie sobie na ten temat.

-Mariusz ja nie mam takich pieniędzy.
-Wiem kochanie, nie martw się damy radę. Część pieniędzy mam, Dagmara z Michałem też na pewno się dołożą. W ostateczności możemy zorganizować zbiórkę w szeregach Skry. Damy rade.
-Nie chcę żebyście wydawali na mnie tyle pieniędzy.
-Kocham cię, więc to oczywiste, że zrobię dla ciebie wszystko poza tym pieniądze nie są wcale najważniejsze w życiu – dał mi pstryczka w nos. Zaczekaj zadzwonię do Michała.


Wyszedłem na korytarz i wykręciłem numer mojego przyjaciela.
-No i co jak z Miśką?
-Jest duża szansa, ale potrzeba zrobić operację.
-To, w czym problem? Podpisujemy papiery i z głowy.
-Właśnie niestety nie, operacja sporo kosztuje poza tym trzeba ją zrobić za granicą, bo w Polsce żadna klinika nie będzie mogła się jej podjąć.
-Dużo, czyli ile?
-500 000.
-W mordę.
-300 000 mogę zapłacić sam, ale co z resztą.
-Porozmawiam z Dagmarą, ale sądzę, że powinniśmy spokojnie dać radę.
-Dzięki Michał będę twoim dłużnikiem do końca życia.
-Nie ma, o czym mówić w końcu oboje jesteście moimi przyjaciółmi. Muszę kończyć śpieszę się na trening pozdrów ode mnie Michalinę.
-Dobra.


-Nie musisz się niczym martwić rozmawiałem z Michałem pożyczą nam brakujące pieniądze.
-Nie odwdzięczę się wam do końca życia.
-Idę porozmawiać z lekarzem.


-Panie doktorze mógłbym zamienić z panem słowo? – złapałem lekarz Michaliny na korytarzu.
-Proszę niech wejdzie pan do mojego gabinetu, ja zaraz przyjdę.
-Oczywiście.
-Co pana do mnie znowu sprowadza?
-Będziemy w stanie zorganizować całą kwotę.
-Tak myślałem, dlatego zacząłem już załatwiać wszystkie formalności. Za jakieś dwa tygodnie powinna odbyć się operacja. Kilka dni wcześniej pani Michalina zostanie przetransportowana do kliniki i Szwajcarii. Oczywiście, jeśli tylko pan chce może pan lecieć z nią nic nie stoi na przeszkodzie, a nawet lepiej żeby miała wtedy kogoś bliskiego obok siebie.
-Dziękuje panu za wszystko, co pan dla nas robi.
-Nie ma, za co to moja praca. Oczywiście zaraz po operacji wszystko nie wróci do normy będą potrzebne tygodnie żmudnej rehabilitacji, ale sądzę, że z tym nie powinno być problemu.
-Jeszcze raz dziękuję. 

Dzisiaj urodziny obchodzi nie kto inny jak właśnie Mariusz Wlazły :D Zdrowia, szczęścia, stu lat w Skrze, medalu na MŚ i wiele innych :D


W oczekiwaniu na mecz Polek odkrywam tajniki programów do przerabiania zdjęć :D
To ile komentarzy pod tym wpisem? Powiem wam że jeszcze tylko bodajże 10 części i koniec ;( 

sobota, 2 sierpnia 2014

30

Po rozmowie z Arkiem zrozumiałam, że nie powinnam się poddawać, jeżeli są jakiekolwiek szanse na to, że odzyskam sprawność muszę walczyć.
-Arek mógłbyś zawołać tutaj tatę?
-Jasne, już wołam. Cieszę się ciociu, że mogłem się z tobą zobaczyć.
-Ja też się cieszę.
-Tato ciocia chce się z tobą zobaczyć – Mariusz wymienił się zdziwionymi spojrzeniami z Dagmarą
-No idź, na co czekasz?
-Cześć Michalina.
-Cześć.
-Podobno chciałaś się ze mną widzieć.
-Chciałabym się dowiedzieć jak wyglądała ta cała sytuacja z Pauliną. Mógłbyś mi coś o tym opowiedzieć?
-Pamiętasz jak jakiś miesiąc temu pojechałem po Arka i długo nie wracałem? – pokiwała głową – jak przyjechałem wtedy do jej domu okazało się, że Arka wcale nie było w domu, wywiozła go do swojej mamy, a to był tylko pretekst żeby się ze mną spotkać. Zaczęła mi opowiadać jak źle się czuje po rozstaniu z Maćkiem. Nie chciałem tego słuchać, ale nie mogłem zostawić jej w takim stanie. Potem dała mi do picia jakiegoś drinka. Po tym jak go wypiłem zacząłem się źle czuć i zasnąłem. Kiedy rano się obudziłem leżałem całkiem nagi, a obok mnie leżała roznegliżowana Paulina. Nic nie pamiętam z tamtego wieczoru, w sumie nie jestem nawet do końca pewny tego, że się z nią przespałem. Wątpię, żebym miał aż tyle siły. Musiała dosypać mi jakiegoś świństwa do drinka. Nawet nie wiesz jak żałuję tego, że od razu nie wyszedłem z tego mieszkania.
-Nie mogłeś mi od razu o tym powiedzieć jak wróciłeś do domu?
-Bałem się, że mi nie uwierzysz. Nie chciałem cię stracić. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie zaraz po Arku. Dziękuję, że chciałaś mnie wysłuchać. Bałem się, że nie dasz mi szansy.
-To nie znaczy, że już ci wybaczyłam.
-Michalina możesz mi obiecać, że będziesz walczyć i się nie poddasz.
-Mariusz to nie jest takie proste, a co jeśli nie da się nic zrobić. Nie wyobrażam sobie żebym nie mogła chodzić.
-Obiecuję, że znajdę z Michałem najlepszych specjalistów, którzy na pewno pomogą ci stanąć na nogi.
-A, jeżeli się nie uda. Nadal będziesz chciał ze mną być?
-To nic nie zmieni, a nawet jestem pewien, że jeżeli dopuścisz mnie do siebie to tylko umocni moją miłość do ciebie.
-Mogę zapytać o jeszcze jedna rzecz?
-Tak
-Możesz mi powiedzieć, co się dzieje z Pauliną? Dlaczego zatrzymała ją policja?
-Nie chciałem ci teraz tego mówić, ale widzę, że Arek już się wygadał. To Paulina wjechała w twój samochód. Stwierdziła, że skoro ona nie może mnie mieć to ty też nie będziesz mogła. Chciała cię zabić, na szczęście jej się to nie udało.
-Mariusz przytul mnie proszę – momentalnie znalazłem się przy jej łóżku. Na tyle na ile pozwalał nam stan Michaliny starałem się przytulić ją jak najmocniej.
-Czy to znaczy, że jest taka szansa żebyś mi wybaczyła?
-Już to zrobiłam głuptasie – nie wytrzymałem i pocałowałem ją delikatnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też Mariusz ja ciebie też.

To co na ile komentarzy stać was dzisiaj?

piątek, 1 sierpnia 2014

29

Razem z Mariuszem zeszliśmy na dół i udaliśmy się na parking.
-Daj kluczyki.
-Po, co?
-Nie będziesz prowadził w takim stanie. Widzę, że jesteś zdenerwowany, a ja nie chcę wylądować w sali obok Michaliny.
-Może i masz rację. Trzymaj.
Droga do Bełchatowa minęła nam bardzo szybko. Mariusz nie odzywał się ani słowem. Pewnie zastanawiał się nad tą całą sytuacją. Było mi go trochę szkoda, widać, że Paulina oplotła go sobie wokół palca, a on chyba naprawdę kochał Michalinę. Miałem cichą nadzieję, że może jeszcze kiedyś będą razem.
-Jesteśmy.
-Już tak szybko? Dzięki, że mnie przywiozłeś.
-Nie ma, za co w końcu jesteśmy przyjaciółmi. Chodźmy zobaczyć, o co w tym wszystkim chodzi.
Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy na komisariat.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry, co państwa do nas sprowadza.
-Ktoś do mnie dzwonił, że jest tutaj mój syn i mam go odebrać.
-Jak się nazywa syn?
-Arkadiusz Wlazły.
-A to pan. Jak mogłem nie poznać. Mógłbym prosić autograf.
-Może nie teraz. Chciałbym najpierw zobaczyć się z synem.
-Oczywiście, przepraszam. Już państwa prowadzę do komisarza prowadzącego sprawę.
Po chwili policjant zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju.
-Dzień dobry panie komisarzu pan Wlazły do pana.
-Dzięki Tomek, proszę niech pan wejdzie.
-Czy mój przyjaciel może wejść ze mną?
-Jeżeli nie będzie panu to przeszkadzało to proszę.
-Może mi pan powiedzieć, o co chodzi, dlaczego mój syn jest w ogóle na komisariacie.
-Zna pan panią Michalinę Kownacką?
-Tak, ale ona ma z tym wspólnego.
-Jak pan już zapewne wie pani Michalina miała wypadek, a sprawczynią tego wypadku jest pańska była żona.
-Paulina?!
-Tak, dzięki sprawnej akcji policjantów ze Spały udało nam się ją tak szybko złapać. Mieliśmy szczęście kilka godzin później nie byłoby już jej pewnie w Polsce zastaliśmy ją w trakcie pakowania rzeczy. Chciała wyjechać do Szwajcarii. Miała już nawet zabukowane bilety. Niech pan tu chwilkę poczeka pójdę po pańskiego syna.
-Cholera jasne, co za idiotka. Nie wystarczyło jej, że rozbiła wasz związek.
-Michał błagam cię nie rozmawiajmy na ten temat proszę.
-Jak chcesz.
-Tata.
-Arek kochanie jak się czujesz?
-Dobrze, ale zabrali mamę wiesz? Założyli jej na ręce jakieś bransoletki i ją wzięli.
-Wiem synku.
-Tato, a pojedziemy do Michaliny? Stęskniłem się za nią.
-Jasne, że pojedziemy, ale najpierw tatuś chciałby spotkać się z mamusią. Poczekasz na korytarzu z wujkiem Michałem?
-Dobrze.
-Na pewno chcesz się z nią teraz widzieć.
-Później na pewno nie będę chciał. Teraz albo nigdy.
-Jest pan tego pewny.
-Tak.
-W takim razie zapraszam za mną.

Szliśmy krętymi korytarzami by dojść w końcu do pokoju widzeń. Usiadłem na jednym z krzeseł i czekałem na Paulinę. Po chwili weszła do pomieszczenia w eskorcie dwóch policjantów.
-Możesz mi powiedzieć, po co to zrobiłaś?
-Skoro ja nie mogę cię mieć to ona też nie będzie. Niestety nie udało mi się do końca, bo z tego, co wiem to ta smarkula przeżyła.
-Ty jesteś nienormalna. Ni e mogę zrozumieć, że nie zauważyłem tego przez ten cały czas. Mam nadzieję, że zgnijesz w więzieniu. A i jeszcze jedno wnoszę sprawę o ograniczenie władzy rodzicielskiej nie chcę żeby Arek spotykał się z matką kryminalistką.
-Nie zrobisz tego!
-Zrobię – wstałem z krzesła i wyszedłem na korytarz. Od razu obok mnie pojawił się Arek.
-Tato, teraz możemy jechać do Michaliny.
-Teraz tak.
Droga do Spały zajęła nam dużo więcej czasu, ponieważ po drodze musieliśmy zatrzymać się i kupić coś do jedzenia, bo Arkowi chciało się jeść. Kiedy tylko wjechaliśmy do Spały od razu skierowaliśmy się w kierunku szpitala. Nie byłem do końca przekonany, co do tego pomysły, ale Michał stwierdził, że może Arek poprawi Michalinie humor, dlatego musiałem się zgodzić.
-Arek musisz wiedzieć, że ciocia Michalina nie czuje się najlepiej.
-Co jej jest to coś poważnego?
-Na razie jeszcze nie wiemy, ale nie będzie mogła się z tobą bawić, bo musi leżeć w łóżku.
-Rozumiem.
-A i jeszcze jedno nie mów jej o tym, że policja przyjechała po mamę.
-Dobrze.
Kiedy przyszliśmy pod salę Michaliny Dagmara siedziała przy drzwiach.
-Cześć ciociu.
-Cześć Arek. Co on tutaj robi to nienajlepsze miejsce dla dzieci.
-Chciał zobaczyć się z Michaliną, a poza tym nie miałem gdzie go zostawić.
-A Paulina nie mogła się nim zająć?
-Nie, potem ci wszystko wytłumaczę. Możesz zaprowadzić Arka do Michaliny nie chcę denerwować jej swoją obecnością.
-Michał wejdź ja porozmawiam z Mariuszem.
Po chwili Michał znajdował się już w sali Michaliny, a ja mogłem rozmawiać z Dagmarą.
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego zabrałeś Arka ze sobą?
-Pamiętasz jak mówiliście mi, ze nie złapali sprawcy wypadku Michaliny – przytaknęła głową – no to właśnie go złapano, a raczej ją.
-Paulina? Ona jest jakaś nienormalna, nie dość, że zaciągnęła cię do łóżka to jeszcze teraz to.
-Dlatego mam zamiar wnieść wniosek o ograniczenie praw rodzicielskich, nie chcę żeby mogła spotykać się z Arkiem.
Tymczasem u Michaliny
-Prosiłam żeby nikt tutaj nie wchodził. Chcę być sama – niemal wykrzyczałam
-Cześć Miśka
-Arek, co ty tutaj robisz?
-Przyjechałem z tatą. Nie cieszysz się?
-Jasne, że się cieszę. Co tam u ciebie słychać smyku.
-Wszystko dobrze. Wiesz, że będę musiał zamieszkać z tatą?
-Dlaczego?
-Bo mamę zamknęła policja, ups miałem tego nie mówić. Ciociu obiecaj, że nie powiesz tacie, że ci powiedziałem.
-Nie martw się nie pisnę ani słowa.
-Ciociu, martwię się o ciebie, tata mówił, ze jesteś chora i nie możesz chodzić. Ale wszystko będzie dobrze prawda?
-Będzie dobrze, zobaczysz jeszcze kiedyś pójdziemy razem na plac zabaw.
-To świetnie ciociu, bo wiesz ja cię bardzo polubiłem i gdybym mógł wybrać sobie, z kim mógłby być tata na pewno ty zostałabyś moją nową mamą.

W nagrodę za ładne komentowanie dłuższa notka dla was ;) jak tam po ogłoszeniu decyzji z sprawie transmisji mundialu? Ja na szczęście mam cyfrowy Polsat ale szkoda mi wszystkich tych którzy nie mają ;( do końca miałam nadzieję że wszyscy będą mogli obejrzeć mecze za darmo, ale niestety polski rząd ma jak zawsze wszystko w nosie. Tylko niech niedaj Boże nie podpisują się pod sukcesem reprezentacji jeśli uda im się coś wygrać na tych mistrzostwach w co gorąco wierzę. Mam nadzieję że pod tą notką również będzie sporo komentarzy bo wiem że was na nie stać. Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;)