Siedziałem
tak i siedziałem. Ocknąłem się dopiero, kiedy poczułem czyjąś
rękę na swoim ramieniu. Okazało się, że obok mnie znajduje się
lekarz.
-Pani
jest kimś
bliskim dla tej dziewczyny?
-Tak
jestem jej chłopakiem.
-Wiesz
może
czy ma jakąś rodzinę?
-Z
tego, co wiem to ma ojca, ale nie utrzymuje z nim dobrych kontaktów,
jej matka umarła,
a brat jest za granicą.
-W
takim wypadku zapraszam pana do gabinetu, musimy porozmawiać.
-Oczywiście.
Kiedy
znaleźliśmy
się w gabinecie od razu przeszedł do rzeczy.
-Niech
pan siada, nie mam dla pana za dobrych wiadomości.
Pani Michalina straciła bardzo dużo krwi, to cud, że w ogóle
przeżyła. W sumie to poniekąd pańska zasługa. Gdyby nie to, że
natychmiastowo rozpoczął pan akcję reanimacyjną na pewno nie było
by już jej tutaj z nami. Nie będę przed panem ukrywać, że
dzisiejsza noc będzie decydująca. Jeżeli tylko uda jej się
przeżyć do jutra to będziemy mogli odetchnąć spokojnie. Poza tym
musieliśmy przetoczyć jej bardzo dużo krwi. Pani Michalina ma
bardzo rzadką grupę krwi i nie ukrywam, że byłoby dobrze gdyby
ktoś z rodziny oddał krew na wszelki wypadek. Więc jeżeli mógłby
pan skontaktować się z kimś z jej rodziny byłbym wdzięczny.
-Postaram
się.
Ja mógłbym oddać krew, nie wiem czy mam taką samą grupę, ale w
ostateczności mogę pomóc komuś innemu.
-W
takim razie zapraszam pana do gabinetu zabiegowego.
-Mariusz
– usłyszałem
krzyk Michała, kiedy wyszedłem z gabinetu – powiesz mi wreszcie,
co się stało?
-Michalina,
ona została
zaatakowana.
-O,
czym ty mówisz? Mariusz mów natychmiast, co się
stało!
-Nie
krzycz człowieku.
Wstaliśmy rano spóźnieni, ale jakoś udało nam się wyrobić i po
kilku minutach mieliśmy już ruszać do ciebie. Wtedy Michalina
zorientowała się, że nie ma torebki. Wróciła się do domu. Nie
wracała dość długo, więc poszedłem za nią do domu. Drzwi były
zamknięte, a kiedy przez dłuższy czas nie dawała znaku życia
wyważyłem je. Ona leżała w przedpokoju w kałuży krwi. Ktoś
zrobił jej ranę nożem na szyi i ręce. Michał gdyby nie to, że
zareagowałem tak szybko jej mogłoby już nie być – znowu się
rozryczałem.
-Kto
jej to zrobił
do cholery?
-Nie
złapałem
go za rękę, ale jestem prawie pewny, że to ten skurwiel Mikołaj.
-Zabiję
go jak dostanę go w swoje ręce.
-Policja
miała
zebrać odciski palców u mnie w domu. Niedługo powinien ktoś tutaj
przyjechać i przywieźć mi klucze, może udało im się coś
ustalić.
-Dobra
nie rozmawiajmy o tym skurwielu, chodźmy
lepiej do Michaliny.
-Masz
rację,
chociaż nie jestem pewien czy nas do niej wpuszczą.
-Sprawdzić
zawsze można, może się uda.
Kiedy
stanęliśmy
przed salą Miśki wyszła z niej jedna z pielęgniarek.
-A
panowie, co tutaj robią
o tak późnej porze?
-Chcieliśmy
się zobaczyć z naszą przyjaciółką.
-Niech
panowie przyjdą
jutro, dzisiaj już minął czas odwiedzin.
-Nie
mogłaby
pani zrobić małego wyjątku? Bardzo panią prosimy.
-No
dobrze, niech wam będzie,
ale to tylko, dlatego, że lubię siatkówkę, a Skra jest moim
ulubionym klubem.
-Dziękujemy.
Kiedy
weszliśmy
do sali Miśki zastaliśmy straszny widok. Na łóżku leżała
Michalina, a do jej ciała było podłączone mnóstwo rurek i kabli.
Wyglądała tak bezbronnie na tle tych białych ścian. Gdy tylko to
zobaczyłem łzy stanęły mi w oczach.
-Tylko
nie za długo.
Pacjentka jest jeszcze bardzo słaba. Nie należy jej męczyć.
-Dobrze.
Posiedzimy tu tylko chwilę
i się zmywamy.
Z
perspektywy Michaliny
Wydawało
mi się, że słyszałam głos Mariusza. Tak bardzo chciałam
otworzyć oczy, ale powieki były tak ciężkie jakby ważyły tonę.
Głosy zaczęły się coraz bardziej zabierać, a ja poczułam jakbym
znalazła się za grubą ścianą, która oddzielała mnie od tego,
co działo się przed chwilą. Zobaczyłam białe światełko
znajdujące się przede mną. Zaczęłam kierować się w jego
kierunku. Kiedy byłam już centralnie przed nim usłyszałam głos.
Może miałam omamy, ale wydawało mi się, że mówiła do mnie moja
mama.
-Mamo
to ty?
-Tak
kochanie.
-Nawet
nie wiesz, jak za tobą
tęskniłam. Tak bardzo mi ciebie brakowało.
-Kochanie
mi ciebie też
brakuje, ale musisz mi coś obiecać.
-Co
tylko będziesz
chciała mamusiu.
-Obiecaj
mi, że
będziesz silna. Dasz sobie radę i wyjdziesz z tego. Poza tym masz,
dla kogo żyć. Widać, że ten chłopak, który teraz stoi przy
twoim łóżku bardzo cię kocha. Nie możesz zostawić go samego.
Dlatego walcz. Kocham cię córeczko. - po wypowiedzeniu tych słów
tak po prostu zniknęła.
-Mamo
- zaczęłam
biec w stronę światła.
Perspektywa
Mariusza
Siedziałem
razem z Winiarem przy jej łóżku. Żaden z nas się nie odzywał z
resztą słowa były zbędne. Oboje bardzo martwiliśmy się o nią.
W pewnym momencie usłyszeliśmy dźwięk aparatury.
-Niech
panowie stąd
wyjdą.
-Ale
doktorze, co się
dzieje?
-Proszę
natychmiast stąd wyjść.
Wyszliśmy
przed salę i przez okno oglądaliśmy jak lekarze reanimują
Michalinę. Po jakimś czasie z sali wyszedł lekarz ze spuszczoną
głową.
-Panie
doktorze, co z nią?
- spytałem łamiącym się głosem
-Niestety
nie udało
nam się.
-Nie
- krzyknąłem
tak głośno, że słyszało mnie chyba pół oddziału
-Możecie
do niej wejść i się pożegnać.
Nie
słuchałem
jego słów. Wszedłem do sali, włożyłem jedną rękę w jej
włosy, a drugą położyłem na jej policzku. Złożyłem ostatni
pocałunek na ustach Miśki.
-Nie
daruje temu debilowi. Przez niego cię
straciłem - rozpłakałem się. Nie dam rady żyć bez ciebie.
Dopiero się poznaliśmy, a los już mi cię zabiera. Nie mogłem
siedzieć dłużej w tym miejscu pocałowałem ją jeszcze raz i
wybiegłem ze szpitala.
Perspektywa
Michała
Słowa
lekarza odbijały się ode mnie jak od ściany. Nie mogłem, nie
chciałem uwierzyć w to, że Michalina odeszła. Kiedy lekarz
odszedł wszedłem do jej sali to, co tam zobaczyłem bardzo mnie
zdziwiło. Mariusz składał pocałunek na ustach Miśki. Po chwili
wybiegł z sali nie zauważając mnie nawet. Podszedłem do jej
łóżka. Leżała tak spokojnie. Wyglądała jakby spała.
-Miśka,
dlaczego to musi się tak kończyć. Chciałem tańczyć na twoim
weselu. Cieszyć się razem ze szczęściarzem, który miał być
twoim mężem. Cholera - uderzyłem w krzesło stojące obok.
Macie może ochotę na coś nowego z Kubiakiem i Kubą Popiwczakiem? Dodajcie odpowiedź w komentarzu :)
SMUTNO, ALE DAWAJ NOWEGO BLOGA
OdpowiedzUsuń; < nie jestem w stanie nic więcej napisać... ja piernicze wierzyłam, że przeżyje i wyjdzie z tego, stworzy dobry związek z Mario i wszystko będzie dobrze ;/
OdpowiedzUsuńpowiedz, ze to nie prawda, prosze...
OdpowiedzUsuńto nie tak mialo wygladac, oni mieli byc szczesliwi, prosze powiedz, ze to nie koniec...
niech to bedzie tylko zly sen...
mam wielką nadzieje, ze bedzie kolejny...
pozdrawiam :*
Nie, kurna nie..
OdpowiedzUsuńtakie coś, jak on mógł to zrobić?! Miśka umarła, ja rycze jak głupia przed komputerem..
a myślałam, że będzie tak jak dwa dni temu. będzie super, wszyscy przeszczęśliwi :(((((((
Powiedz że to sen błagam :( a tego idiotę Mikołaja to normalnie tylko udusic :( Oni mieli być żyć długo i szczęśliwie :( Ona nie żyje a ja głupia płaczę przy monitorze ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będzie następny rozdział. A co do nowego bloga to jestem za :)
Szkoda mi Mariusza bo fajny zwiazek sie zapowiadał. Czekam na nowego bloga
OdpowiedzUsuń