Po
chwili usłyszałem
dźwięk aparatury. Jak szalony wypadłem z sali w poszukiwaniu
lekarza.
-Doktorze!
Coś
się dzieje! Po chwili w sali Miśki panował istny gwar. Ja usiadłem
przed salą i czekałem na obrót sprawy.
-Panie
Michale - usłyszałem
głos lekarza.
-Tak?
-Muszę
przyznać, że to całkiem dziwna sytuacja, ale widocznie wasza
znajoma nie miała ochoty jeszcze umierać.
-O,
co panu chodzi? Przecież
jeszcze niedawno sam pan powiedział, że ona nie żyje.
-Bo
tak było,
ale kiedy teraz weszliśmy do sali pana przyjaciółka zaczęła
samodzielnie oddychać. Może pan dziękować Bogu, bo to prawdziwy
cud.
-Mogę
do niej wejść?
-Proszę,
ale tylko na chwilę. Dziewczyna musi dużo odpoczywać.
Niepewnie
wszedłem
do sali. Widok, który zastałem bardzo mnie ucieszył. Na łóżku
leżała przytomna Michalina. Kiedy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła
się do mnie.
-Michalina
nawet nie wiesz jak się
cieszę. Myślałem, że już cię straciłem.
-Spotkałam
mamę wiesz?
-Nie
mów nic kochanie, nie męcz
się. Odpoczywaj. Jutro porozmawiamy.
-Michał,
gdzie jest Mariusz? – Mariusz, cholera zupełnie o nim zapomniałem.
On nadal myśli, że Miśka odeszła muszę jak najszybciej go
odszukać.
-Nie
wiem.
-Wydawało
mi się, że był tutaj. Mógłbyś go poszukać? Chciałabym się z
nim zobaczyć.
-Jeśli
tylko tego chcesz to oczywiście.
-Postaram
się
wrócić jak najszybciej.
Wyszedłem
z sali, potem ze szpitala i szukałem wzrokiem mojego przyjaciela.
Zauważyłem go na jednej z ławek w parku przed szpitalem. Siedział
skulony trzymając twarz w dłoniach. Podszedłem do niego i usiadłem
obok.
-Mariusz…
-Michał
powiedz mi, dlaczego to życie jest takie niesprawiedliwe? Mikołaj
spokojnie chodzi sobie teraz po ziemi i ona – zaniosłem się
płaczem po raz kolejny.
-Mariusz
muszę
ci coś powiedzieć.
-To
ja muszę
ci coś powiedzieć. Ja i Michalina zbliżyliśmy się do siebie. Nie
mówiłem nic wcześniej, bo nie chciałem żeby ktoś wyciągnął
temat Pauliny. Chciałem wziąć rozwód i nie kryć swoich uczuć do
niej, a teraz nic nie ma najmniejszego sensu.
-Mariusz
ona się
obudziła. Obudziła się rozumiesz. Ona żyje.
-Jak?
Przecież
widziałem ją na własne oczy.
-Po
tym jak pocałowałeś
ją i wybiegłeś z sali wszedłem do niej. Aparatura zaczęła
wydawać z siebie dziwne dźwięki, a potem lekarz wyszedł i
powiedział, że jakimś cudem wróciły jej funkcje życiowe.
-Muszę
do niej iść.
-A
myślisz,
że, po co tutaj przyszedłem. Michalina chce się z tobą widzieć.
Leć do niej – uśmiechnąłem się.
-Dzięki
Winiar.
Zdyszany
wbiegłem
do sali, w której leżała Michalina. Gdy tylko mnie zobaczyła
uśmiechnęła się i powiedziała:
-Cieszę
się, że jesteś.
-To
ja się
cieszę, że jesteś. Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem.
Prawie cię straciłem. Nie wiem jak dałbym sobie radę bez ciebie.
-Mariusz
nie myśl
teraz o tym. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
-Michał
wie o nas.
-Powiedziałeś
mu?
-Nie
musiałem.
Widział jak się z tobą żegnałem.
-Właśnie.
Wydawało mi się, że ktoś mnie całował, ale może to tylko
omamy. W końcu jedną nogą byłam na tamtym świecie.
-A
nawet dwoma. Lekarze kazali nam się
z tobą pożegnać, powiedzieli, że umarłaś. Jak to możliwe?
-Nie
wiem. Spotkałam
swoją mamę. Zakazała mi iść w stronę światła. Ja tylko jej
posłuchałam. Swoją drogą powiedziała mi, że bardzo mnie
kochasz.
-Bo
to prawda – złożyłem
na jej ustach delikatny pocałunek – będę się zbierał, musisz
odpoczywać, a ja muszę wyspać się przed jutrzejszym treningiem.
-Przeze
mnie opuściłeś
trening. Przepraszam.
-Nie
masz, za co przepraszać.
Michalina mogę cię o coś zapytać?
-Jasne,
pytaj, o co tylko chcesz.
-Kto
ci to zrobił?
Mikołaj?
-Tak.
Nie wiem jak dostał
się do mieszkania. Chciałam wołać o pomoc, ale zagroził, że mi
coś zrobi.
-Nie
myśl
już o tym. Przyjdę do ciebie jutro po treningu.
-Mariusz
– zawołałam
go, kiedy znikał już w drzwiach – kocham cię.
-Ja
ciebie też,
ja ciebie też Michalina.
Przed
szpitalem czekał
na mnie Michał.
-Jeżeli
chciałeś porozmawiać to nie wybrałeś odpowiedniego momentu. Jad
ę na policję, może udało im się coś ustalić. Poza tym muszę
odzyskać swoje klucze od domu.
-W
takim wypadku porozmawiamy jutro po treningu może
być?
-Może.
-A
i jeszcze jedno. Jak tylko się
czegoś dowiesz to do mnie zadzwoń.
-No
właśnie,
bo Miśka mi powiedziała, że to Mikołaj.
-Wiedziałem
po prostu wiedziałem.
-Michał
obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego.
-Nie
mogę
ci tego obiecać, ale na pewno go nie zabiję nie martw się. Chociaż
nie ukrywam miałbym ochotę to zrobić.
-Misiek
opanuj się.
-Ok.
Jedź
już. Do zobaczenia jutro.
No nieźle nieźle,dobrze że jednak nie umarła.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny.
Pozdrawiam ;*
Dziękuje, dziękuje, dziękuje...
OdpowiedzUsuńBoże, dziękuje ci za to, że to nie koniec tej historii :)
Pozdrawiam i do następnego :*
tak tak tak :D Miśka żyje :D wiedziałam że tak będzie :D nawet nie wiesz jak się ucieszyłam czytając to :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
Tak! Ona żyje! <3
OdpowiedzUsuńNo i wszystko wraca do normy!! ;)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystkie rozdziały :)
OdpowiedzUsuńNo po prostu fantastyczna historia!
Nie mogę doczekać się co stanie się dalej :)
Pozdrawiam serdecznie :)