-Michalina
pośpiesz
się, bo się spóźnimy.
-Nie
krzycz na mnie, zresztą
nawet jak będziemy trochę później to nic się nie stanie.
-Dobrze
wiesz, że
nie lubię się spóźniać.
-Nie
denerwuj się
już. Idź do samochodu, ja za chwilkę przyjdę z Arkiem.
-Arek
jesteś
już gotowy?
-Prawie,
muszę
tylko zasznurować buty i będę gotowy.
-To
może
ci pomogę?
-Nie,
chcę
się w końcu nauczyć – patrzyłam ze wzruszeniem na tego malca,
mimo iż znam go bardzo krótko zdążyłam się do niego przywiązać
tak jakby był moim własnym synem.
-Nie
chciałabym
cię pośpieszać, ale tata już na nas czeka.
-Jeszcze
tylko chwilka, zobaczysz zaraz mi się
uda.
-Wiesz,
co może
umówimy się tak, że teraz ja ci pomogę, a jutro posiedzimy i
postaramy się nauczyć. Może być?
-No
dobra niech będzie.
Ale obiecujesz?
-Słowo
harcerza.
-Nareszcie.
Nie wiem, co wy tam robiliście
tyle czasu?
-A
to już
nasza słodka tajemnica. Prawda? – puściłam oczko Arkowi
-Właśnie,
nie musisz o wszystkim wiedzieć.
-O
proszę
jakiś ty mądry mały – Mariusz dał mu pstryczka w nos
-Wiesz
tato, jakby nie patrzeć
mam najlepszy wzór.
-Oj
nie słódź
już tak.
-Wcale
nie mówiłem
o tobie tylko o Michalinie.
-Policzymy
się
jutro w domu mały. Wsiadaj
Mariusz
przypiął
małego pasami do fotelika, a ja usiadłam na siedzeniu z przodu.
-Mogłabyś
usiąść koło mnie.
-Jasne.
Nie ma problemu.
-Oj
chyba będę
zazdrosny.
-Nie
masz, o co kochanie – pocałowałam
Mariusza i usiadłam obok małego Wlazłego.
Droga
nie zajęła
nam zbyt wiele czasu w końcu dom Michała i Dagmary nie leżał
wcale daleko od naszego. Odpięłam małego z pasów i wyszliśmy z
samochodu.
-Co
tak długo?
Jesteście ostatni.
-Nie
będę
mówił, kto się tutaj tak guzdrał.
-Dobra
nieważne,
chodźcie przedstawię Michalinę reszcie towarzystwa.
Kiedy
weszliśmy
do ogrodu okazało się, że znajduję się tam prawie cała
reprezentacja ze swoimi drugimi połówkami. Trochę mnie to
onieśmieliło, jednak nie dałam po sobie tego poznać i zapoznałam
się ze wszystkimi oczywiście oprócz tych chłopaków, którzy, na
co dzień grali w Skrze, bo tych poznałam już wcześniej. Arek od
razu znalazł Oliego i razem zaczęli się bawić, a mnie wzięły na
ploteczki dziewczyny Kłosa i Wrony.
-No
to pochwal się
nam jak poznałaś naszego Szampona.
-Nie
ma, o czym opowiadać.
Poznałam go, kiedy byłam w totalnej rozsypce po rozstaniu z moim
ówczesnym chłopakiem, którego przyłapałam w łóżku z inną
dziewczyną.
-Skurwiel
i nic więcej.
-Potem
nie dawał
mi spokoju i mało brakowało, a nie byłoby mnie już na tym
świecie.
-O,
czym ty mówisz?
-Tak
wyszło,
że włamał się do nas do domu, groził mi nożem, a kiedy Mariusz
dostał się do domu przejechał mi nożem po szyi. Gdyby nie
Mariusz, który zareagował błyskawicznie karetka nie miałaby, po
co przyjeżdżać. Potem w szpitalu drugi raz otarłam się o śmierć.
Podobno żyję tylko dzięki cudowi.
-Widzę,
że dużo przeszłaś. Mam nadzieję, ze najgorsze już za tobą, a
teraz będzie już tylko lepiej.
-Też
mam taką nadzieję. Przepraszam was dziewczyny, ale pójdę poszukać
Mariusza.
-Jasne,
idź.
Poszłam
w kierunku domu, w którym miałam nadzieję znaleźć Mariusza. Nie
pomyliłam się znalazłam go w kuchni. Stał oparty o blat i robił
sobie drinka.
-Nie
uważasz,
że nie powinieneś pić. Ktoś w końcu musi nas odwieźć do domu.
-Nie
ma problemu, rozmawiałem
z Winiarem i zgodził się nas przenocować.
-No
chyba, że
tak. To w takim wypadku ja też poproszę jakiegoś drinka.
-Już
się robi – po chwili w mojej dłoni spoczął przepięknie
wyglądający napój.
-Dziękuję
– uśmiechnęłam się i wypiłam łyka – świetny.
-Gdzie
jest Arek?
-Bawi
się
z Oliwierem gdzieś w ogrodzie.
-Może
powiesz mi, jakie to tajemnice masz przede mną z moim synem?
-Nie
mogę,
bo wtedy to już nie będzie tajemnica.
-Nie
bądź
taka proszę – pocałował mnie.
-Nie
powiem ci i koniec, nie dasz rady mnie przekonać.
Z resztą w swoim czasie i tak się wszystkiego dowiesz.
-W
takim wypadku mogę
ci odpuścić – pocałowałam go. W pierwszej chwili był
zaskoczony, ale potem zaczął oddawać pocałunek.
-Nie
przeszkadzajcie sobie mnie tu nie ma – do kuchni wszedł
uśmiechnięty Kłos.
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,Kłos to potrafi przeszkodzić :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam ;*
Genialne te rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że takie krótkie :/
Pozdrawiam serdecznie ;)
Super rozdział! Czekam na następny
OdpowiedzUsuńszkoda ,że kłos przeszkodził im w takim momencie. mam nadzieję ,że będzie im się nadal układać. ... super rozdział. czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie rozdziały więc mogę skomentować :D
OdpowiedzUsuńBlog jest zajebisty a przeczytanie wszystkich rozdziałów zajęło mi niecałe 2 h :D
Ten Mikołaj to jest naprawdę jakiś chory psychicznie człowiek, a była żona Mariusza tak samo. Jak mogła nie widzieć jak jej dziecku ktoś robi krzywdę.
Michalina ju tyle wycierpiała i jeszcze umie o tym opowiadać. Silna to dziewczyna.
Ja mam tylko nadzieję że nikt już szczęścia Michaliny i Mariusza nie zniszczy.
Pozdrawiam.
czekam na kolejny.