środa, 23 lipca 2014

20

Kilka dni później

-Michalina pośpiesz się, bo się spóźnimy.

-Nie krzycz na mnie, zresztą nawet jak będziemy trochę później to nic się nie stanie.

-Dobrze wiesz, że nie lubię się spóźniać.

-Nie denerwuj się już. Idź do samochodu, ja za chwilkę przyjdę z Arkiem.




-Arek jesteś już gotowy?

-Prawie, muszę tylko zasznurować buty i będę gotowy.

-To może ci pomogę?

-Nie, chcę się w końcu nauczyć – patrzyłam ze wzruszeniem na tego malca, mimo iż znam go bardzo krótko zdążyłam się do niego przywiązać tak jakby był moim własnym synem.

-Nie chciałabym cię pośpieszać, ale tata już na nas czeka.

-Jeszcze tylko chwilka, zobaczysz zaraz mi się uda.

-Wiesz, co może umówimy się tak, że teraz ja ci pomogę, a jutro posiedzimy i postaramy się nauczyć. Może być?

-No dobra niech będzie. Ale obiecujesz?

-Słowo harcerza.




-Nareszcie. Nie wiem, co wy tam robiliście tyle czasu?

-A to już nasza słodka tajemnica. Prawda? – puściłam oczko Arkowi

-Właśnie, nie musisz o wszystkim wiedzieć.

-O proszę jakiś ty mądry mały – Mariusz dał mu pstryczka w nos

-Wiesz tato, jakby nie patrzeć mam najlepszy wzór.

-Oj nie słódź już tak.

-Wcale nie mówiłem o tobie tylko o Michalinie.

-Policzymy się jutro w domu mały. Wsiadaj

Mariusz przypiął małego pasami do fotelika, a ja usiadłam na siedzeniu z przodu.

-Mogłabyś usiąść koło mnie.

-Jasne. Nie ma problemu.

-Oj chyba będę zazdrosny.

-Nie masz, o co kochanie – pocałowałam Mariusza i usiadłam obok małego Wlazłego.

Droga nie zajęła nam zbyt wiele czasu w końcu dom Michała i Dagmary nie leżał wcale daleko od naszego. Odpięłam małego z pasów i wyszliśmy z samochodu.
-Co tak długo? Jesteście ostatni.
-Nie będę mówił, kto się tutaj tak guzdrał.
-Dobra nieważne, chodźcie przedstawię Michalinę reszcie towarzystwa.
Kiedy weszliśmy do ogrodu okazało się, że znajduję się tam prawie cała reprezentacja ze swoimi drugimi połówkami. Trochę mnie to onieśmieliło, jednak nie dałam po sobie tego poznać i zapoznałam się ze wszystkimi oczywiście oprócz tych chłopaków, którzy, na co dzień grali w Skrze, bo tych poznałam już wcześniej. Arek od razu znalazł Oliego i razem zaczęli się bawić, a mnie wzięły na ploteczki dziewczyny Kłosa i Wrony.
-No to pochwal się nam jak poznałaś naszego Szampona.
-Nie ma, o czym opowiadać. Poznałam go, kiedy byłam w totalnej rozsypce po rozstaniu z moim ówczesnym chłopakiem, którego przyłapałam w łóżku z inną dziewczyną.
-Skurwiel i nic więcej.
-Potem nie dawał mi spokoju i mało brakowało, a nie byłoby mnie już na tym świecie.
-O, czym ty mówisz?
-Tak wyszło, że włamał się do nas do domu, groził mi nożem, a kiedy Mariusz dostał się do domu przejechał mi nożem po szyi. Gdyby nie Mariusz, który zareagował błyskawicznie karetka nie miałaby, po co przyjeżdżać. Potem w szpitalu drugi raz otarłam się o śmierć. Podobno żyję tylko dzięki cudowi.
-Widzę, że dużo przeszłaś. Mam nadzieję, ze najgorsze już za tobą, a teraz będzie już tylko lepiej.
-Też mam taką nadzieję. Przepraszam was dziewczyny, ale pójdę poszukać Mariusza.
-Jasne, idź.
Poszłam w kierunku domu, w którym miałam nadzieję znaleźć Mariusza. Nie pomyliłam się znalazłam go w kuchni. Stał oparty o blat i robił sobie drinka.
-Nie uważasz, że nie powinieneś pić. Ktoś w końcu musi nas odwieźć do domu.
-Nie ma problemu, rozmawiałem z Winiarem i zgodził się nas przenocować.
-No chyba, że tak. To w takim wypadku ja też poproszę jakiegoś drinka.
-Już się robi – po chwili w mojej dłoni spoczął przepięknie wyglądający napój.
-Dziękuję – uśmiechnęłam się i wypiłam łyka – świetny.
-Gdzie jest Arek?
-Bawi się z Oliwierem gdzieś w ogrodzie.
-Może powiesz mi, jakie to tajemnice masz przede mną z moim synem?
-Nie mogę, bo wtedy to już nie będzie tajemnica.
-Nie bądź taka proszę – pocałował mnie.
-Nie powiem ci i koniec, nie dasz rady mnie przekonać. Z resztą w swoim czasie i tak się wszystkiego dowiesz.
-W takim wypadku mogę ci odpuścić – pocałowałam go. W pierwszej chwili był zaskoczony, ale potem zaczął oddawać pocałunek.
-Nie przeszkadzajcie sobie mnie tu nie ma – do kuchni wszedł uśmiechnięty Kłos.





6 komentarzy:

  1. Super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział,Kłos to potrafi przeszkodzić :D
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne te rozdziały ;)
    Tylko szkoda, że takie krótkie :/
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda ,że kłos przeszkodził im w takim momencie. mam nadzieję ,że będzie im się nadal układać. ... super rozdział. czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  6. przeczytałam wszystkie rozdziały więc mogę skomentować :D
    Blog jest zajebisty a przeczytanie wszystkich rozdziałów zajęło mi niecałe 2 h :D
    Ten Mikołaj to jest naprawdę jakiś chory psychicznie człowiek, a była żona Mariusza tak samo. Jak mogła nie widzieć jak jej dziecku ktoś robi krzywdę.
    Michalina ju tyle wycierpiała i jeszcze umie o tym opowiadać. Silna to dziewczyna.
    Ja mam tylko nadzieję że nikt już szczęścia Michaliny i Mariusza nie zniszczy.
    Pozdrawiam.
    czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń