sobota, 26 lipca 2014

23

-Zniecierpliwiona skierowałam się w kierunku windy.
-Michalina, dlaczego jesteś zdenerwowana? Nie cieszysz się, że mama przyjechała odwiedzić tatę tak?
-Nie jestem zdenerwowana, po prostu nie mogę się doczekać, kiedy spotkam tatę.
-Ja też – chyba udało mi się przekonać Arka do tej wersji wydarzeń. Choć tak naprawdę kotłowało się we mnie. Bałam się, że to wszystko to zły znak. Wysiedliśmy z windy po drodze spotykając jeszcze kilku innych siatkarzy. Przywitałam się szybko z innymi i szłam dalej. Przed drzwiami pokoju Mariusza przystanęłam i wzięłam głęboki oddech. Nie miałam zamiaru pukać, chciałam dowiedzieć się, co robił przed moim przyjściem. Niepewnie nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg pokoju. Mariusz nawet nie zauważył, że weszliśmy do środka. Przyłożyłam dłoń do ust Arka, dzięki czemu miałam pewność, że będzie cicho. Zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie Mariusza z jakąś kobietą.
-Mariusz jak ty sobie to wszystko wyobrażasz będziesz nadal mieszkał z tą swoją cizią i udawał, że nic się nie stało?
-Nie nazywaj jej tak. Nie wiem, co mnie opętało. Jak mogłem być tak głupi, kocham Michalinę, a mimo wszystko dałem się wciągnąć w ten kretyński układ.
-Ja wiem, co cię opętało, po prostu nie potrafisz zapomnieć tych wszystkich chwil spędzonych razem.
-Paulina zamknij się. Nic do ciebie nie czuje. To koniec, nigdy więcej się nie spotkamy rozumiesz. Po Arka będziesz przyjeżdżała do mojej mamy. Rozumiemy się?
-Nawet sobie nie żartuj. Ja nadal cię kocham i wiem, że ty też czujesz to samo.
-Wręcz przeciwnie, a i jeszcze jedno Michalina ma się o niczym nie dowiedzieć.
Stałam oszołomiona w przejściu bałam się zrobić krok w przód. Miałam nadzieję, że to wszystko to tylko straszny sen i że za chwilę się obudzę, a wszystko będzie tak jak dawniej.
-Chyba już za późno – wyszłam z ukrycia.
-Michalina? Co robisz tutaj tak wcześnie?
-Myślałam, że się ucieszysz jak przyjadę wcześniej, ale tobie byłoby na rękę gdybym się spóźniła. Nie dowiedziałabym się o niczym i nadal żyła w przekonaniu, że wszystko jest w porządku.
-Michalina to nie tak.
-A jak? Obiecywałeś mi, że mnie nie skrzywdzisz. Obiecywałeś – nie panowałam nad sobą i zaczęłam krzyczeć. Myślałam, że jesteś inny, ale nie ty jesteś taki sam jak reszta facetów. Nie chcę cię znać Mariusz.
-Michalina…
-Nie przerywaj mi. Wracam do Bełchatowa, a ty sobie tutaj siedź razem ze swoim synem i żoną. Nie kontaktuj się ze mną i nie próbuj wskórać nic przez Michała.
-Michalina przepraszam – dotknął mojego ramienia.
-Nie dotykaj mnie – wyrwałam się i wyszłam z pokoju.


Wybiegłam zapłakana z pokoju nie zwracając najmniejszej uwagi na siatkarzy, którzy dziwnie się na mnie patrzyli. Wbiegłam do windy, nacisnęłam przycisk i zjechałam bezwładnie po ścianie. Nie za bardzo przejmowałam się tym, że ktokolwiek mógłby wejść wtedy do windy. Szczerze powiedziawszy miałam to głęboko gdzieś. Kiedy drzwi windy ponownie się otworzyły szybko skierowałam się w kierunku wyjścia z ośrodka. Wydawało mi się, że ktoś krzyczał moje imię, ale ja nie zważając na to biegłam dalej. Zatrzymałam się dopiero obok samochodu. Wsiadłam do środka i oparłam głowę na kierownicy. Słyszałam dźwięk przychodzącego połączenia, ale nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Z bezradności zaczęłam walić rękoma w kierownicę. Po jakimś czasie ktoś otworzył drzwi od strony pasażera i usiadł obok mnie. Podświadomie czułam, że tą osobą był Michał.
-Michalina, co się stało?
-Nie wmawiaj mi, że nie wiesz, o co chodzi.
-Nie wiem. Czy Mariusz coś ci zrobił?
-Nie po prostu pieprzy się na boku z Pauliną, ale to nie jest w ogóle ważne, bo przecież tylko mnie kocha.
-Żartujesz?
-Nie. A ja głupia myślałam, że znalazłam miłość swojego życia, ale nie kolejny raz poznałam dupka, który tylko się mną zabawił. Mógłbyś wyjść, bo chciałabym wrócić do Bełchatowa.
-Nie powinnaś prowadzić w takim stanie.
-Nie będziesz mi mówił, co mam robić. Wychodź natychmiast.
-Obiecaj mi, że zadzwonisz, kiedy tylko dojedziesz do Bełchatowa.
-Obiecuję.
-Co zrobisz jak wrócisz do Bełchatowa?
-Nie wie, ale jestem pewna, że nie mogę mieszkać w jego mieszkaniu, po prostu nie dam rady.
-Możesz zamieszkać u nas, Oliwier na pewno się ucieszy. Zadzwonię do Dagmary.
-Może to dobry pomysł.
-Najlepszy, nie wyobrażam sobie żebyś była teraz sama.
-Dziękuję ci, że zawsze mogę na ciebie liczyć.
-W końcu, od czego ma się przyjaciół. Miłej drogi.
-Powiedz Mariuszowi, że samochód zostawię mu pod domem, a kluczyki wrzucę do skrzynki.
-Jasne, przekażę mu.
Michał wysiadł z samochodu, a ja z piskiem opon ruszyłam z parkingu. Jechałam dość szybko chciałam jak najszybciej zostawić za sobą Spałę i wszystko, co tutaj przeżyłam.

5 komentarzy:

  1. Ja wiedziałam że tak będzie... No czułam to...oby po drodze nic się jej nie stało. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby tylko wypadku nie miała :\

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko żeby jej się nic nie stało,jak Mariusz tak mógł :(
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Coo? Ale dupek jak on tak mógł. Szkoda mi trochę Arka który związał się z Michaliną. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie wierzę w to po prostu. Mam tylko ciche nadzieje, że na tym się nie skończy i Mario chociaż spróbuje powalczyć o Miśkę.

    OdpowiedzUsuń