-Zniecierpliwiona
skierowałam
się w kierunku windy.
-Michalina,
dlaczego jesteś
zdenerwowana? Nie cieszysz się, że mama przyjechała odwiedzić
tatę tak?
-Nie
jestem zdenerwowana, po prostu nie mogę
się doczekać, kiedy spotkam tatę.
-Ja
też
– chyba udało mi się przekonać Arka do tej wersji wydarzeń.
Choć tak naprawdę kotłowało się we mnie. Bałam się, że to
wszystko to zły znak. Wysiedliśmy z windy po drodze spotykając
jeszcze kilku innych siatkarzy. Przywitałam się szybko z innymi i
szłam dalej. Przed drzwiami pokoju Mariusza przystanęłam i wzięłam
głęboki oddech. Nie miałam zamiaru pukać, chciałam dowiedzieć
się, co robił przed moim przyjściem. Niepewnie nacisnęłam klamkę
i przekroczyłam próg pokoju. Mariusz nawet nie zauważył, że
weszliśmy do środka. Przyłożyłam dłoń do ust Arka, dzięki
czemu miałam pewność, że będzie cicho. Zaczęłam przysłuchiwać
się rozmowie Mariusza z jakąś kobietą.
-Mariusz
jak ty sobie to wszystko wyobrażasz
będziesz nadal mieszkał z tą swoją cizią i udawał, że nic się
nie stało?
-Nie
nazywaj jej tak. Nie wiem, co mnie opętało.
Jak mogłem być tak głupi, kocham Michalinę, a mimo wszystko dałem
się wciągnąć w ten kretyński układ.
-Ja
wiem, co cię
opętało, po prostu nie potrafisz zapomnieć tych wszystkich chwil
spędzonych razem.
-Paulina
zamknij się.
Nic do ciebie nie czuje. To koniec, nigdy więcej się nie spotkamy
rozumiesz. Po Arka będziesz przyjeżdżała do mojej mamy. Rozumiemy
się?
-Nawet
sobie nie żartuj.
Ja nadal cię kocham i wiem, że ty też czujesz to samo.
-Wręcz
przeciwnie, a i jeszcze jedno Michalina ma się o niczym nie
dowiedzieć.
Stałam
oszołomiona w przejściu bałam się zrobić krok w przód. Miałam
nadzieję, że to wszystko to tylko straszny sen i że za chwilę się
obudzę, a wszystko będzie tak jak dawniej.
-Chyba
już
za późno – wyszłam z ukrycia.
-Michalina?
Co robisz tutaj tak wcześnie?
-Myślałam,
że się ucieszysz jak przyjadę wcześniej, ale tobie byłoby na
rękę gdybym się spóźniła. Nie dowiedziałabym się o niczym i
nadal żyła w przekonaniu, że wszystko jest w porządku.
-Michalina
to nie tak.
-A
jak? Obiecywałeś
mi, że mnie nie skrzywdzisz. Obiecywałeś – nie panowałam nad
sobą i zaczęłam krzyczeć. Myślałam, że jesteś inny, ale nie
ty jesteś taki sam jak reszta facetów. Nie chcę cię znać
Mariusz.
-Michalina…
-Nie
przerywaj mi. Wracam do Bełchatowa,
a ty sobie tutaj siedź razem ze swoim synem i żoną. Nie kontaktuj
się ze mną i nie próbuj wskórać nic przez Michała.
-Michalina
przepraszam – dotknął
mojego ramienia.
-Nie
dotykaj mnie – wyrwałam
się i wyszłam z pokoju.
Wybiegłam
zapłakana z pokoju nie zwracając najmniejszej uwagi na siatkarzy,
którzy dziwnie się na mnie patrzyli. Wbiegłam do windy, nacisnęłam
przycisk i zjechałam bezwładnie po ścianie. Nie za bardzo
przejmowałam się tym, że ktokolwiek mógłby wejść wtedy do
windy. Szczerze powiedziawszy miałam to głęboko gdzieś. Kiedy
drzwi windy ponownie się otworzyły szybko skierowałam się w
kierunku wyjścia z ośrodka. Wydawało mi się, że ktoś krzyczał
moje imię, ale ja nie zważając na to biegłam dalej. Zatrzymałam
się dopiero obok samochodu. Wsiadłam do środka i oparłam głowę
na kierownicy. Słyszałam dźwięk przychodzącego połączenia, ale
nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Z bezradności zaczęłam
walić rękoma w kierownicę. Po jakimś czasie ktoś otworzył drzwi
od strony pasażera i usiadł obok mnie. Podświadomie czułam, że
tą osobą był Michał.
-Michalina,
co się
stało?
-Nie
wmawiaj mi, że
nie wiesz, o co chodzi.
-Nie
wiem. Czy Mariusz coś
ci zrobił?
-Nie
po prostu pieprzy się
na boku z Pauliną, ale to nie jest w ogóle ważne, bo przecież
tylko mnie kocha.
-Żartujesz?
-Nie.
A ja głupia
myślałam, że znalazłam miłość swojego życia, ale nie kolejny
raz poznałam dupka, który tylko się mną zabawił. Mógłbyś
wyjść, bo chciałabym wrócić do Bełchatowa.
-Nie
powinnaś
prowadzić w takim stanie.
-Nie
będziesz
mi mówił, co mam robić. Wychodź natychmiast.
-Obiecaj
mi, że
zadzwonisz, kiedy tylko dojedziesz do Bełchatowa.
-Obiecuję.
-Co
zrobisz jak wrócisz do Bełchatowa?
-Nie
wie, ale jestem pewna, że
nie mogę mieszkać w jego mieszkaniu, po prostu nie dam rady.
-Możesz
zamieszkać u nas, Oliwier na pewno się ucieszy. Zadzwonię do
Dagmary.
-Może
to dobry pomysł.
-Najlepszy,
nie wyobrażam
sobie żebyś była teraz sama.
-Dziękuję
ci, że zawsze mogę na ciebie liczyć.
-W
końcu,
od czego ma się przyjaciół. Miłej drogi.
-Powiedz
Mariuszowi, że
samochód zostawię mu pod domem, a kluczyki wrzucę do skrzynki.
-Jasne,
przekażę
mu.
Michał
wysiadł z samochodu, a ja z piskiem opon ruszyłam z parkingu.
Jechałam dość szybko chciałam jak najszybciej zostawić za sobą
Spałę i wszystko, co tutaj przeżyłam.
Ja wiedziałam że tak będzie... No czułam to...oby po drodze nic się jej nie stało. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńOby tylko wypadku nie miała :\
OdpowiedzUsuńTylko żeby jej się nic nie stało,jak Mariusz tak mógł :(
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam ;*
Coo? Ale dupek jak on tak mógł. Szkoda mi trochę Arka który związał się z Michaliną. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę w to po prostu. Mam tylko ciche nadzieje, że na tym się nie skończy i Mario chociaż spróbuje powalczyć o Miśkę.
OdpowiedzUsuń