wtorek, 8 lipca 2014

9

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Otworzyłam niechętnie oczy i spojrzałam na zegarek.
-Mariusz wstawaj zaspaliśmy.
-Która godzina?
-Wpół do dziesiątej. Za pół godziny masz trening. Musimy się pośpieszyć, jeśli chcesz zdążyć.
-O cholera – momentalnie wyskoczył z łóżka i zaczął narzucać na siebie ubrania, ja zrobiłam to samo i po pięciu minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
-Nie zapomnij wziąć torby ze strojem.
-Nie martw się. Wszystko pod kontrolą.
Kiedy wyszliśmy z domu przypomniało mi się, że nie wzięłam torebki.
-Mariusz daj mi klucze, muszę wrócić do domu.
-Czego zapomniała moja księżniczka.
-Torebka. Nie wzięłam torebki.
-Trzymaj, tylko pośpiesz się.
Wróciłam do mieszkania, szybko zgarnęłam torebkę z szafki. Po drodze wrzuciłam do niej jeszcze kilka najpotrzebniejszych drobiazgów i byłam gotowa do wyjścia. Jednak, kiedy chciałam wychodzić poczułam czyjeś ręce na szyi.
-Nie próbuj krzyczeć, bo stanie ci się krzywda, a tego chyba oboje nie chcemy.
-Mikołaj, co ty tutaj robisz?
-Mówiłem, że tak szybko się ode mnie nie uwolnisz.
-Mikołaj błagam zostaw mnie w spokoju.
-Myślisz, że będziesz tak spokojnie sobie teraz żyć z wielkim siatkarzem Mariuszem Wlazłym.
-Nie powinno cię to obchodzić, to moja sprawa, z kim będę a z kim nie.
-Owszem to moja sprawa. Nadal cię kocham i wiem, że z biegiem czasu uczucie między nami rozbudzi się na nowo.
-Jesteś nie normalny. Puść mnie – zaczęłam krzyczeć.
-Nie ładnie, a mówiłem, żebyś byłą spokojna – wyciągnął nóż z kieszeni i przejechał nim po moim nadgarstku.
-Będziesz spokojna?
-Będę – rozpłakałam się na dobre.
-Michalina? Gdzie jesteś? – usłyszałam głos Mariusza. Miałam ochotę krzyknąć, że tutaj jestem, ale bałam się, że Mikołaj znów mi coś zrobi. Wystarczy, że mam ranę na ręce, z której cały czas sączyła się krew. Mariusz znalazł się przy drzwiach, ale kiedy próbował je otworzyć okazało się, że są zamknięte.
-Michalina otwórz drzwi. Otwórz drzwi, bo inaczej je wywarzę.
Po chwili dało się usłyszeć.
-Ok sama tego chciałaś. – usłyszałam huk wywarzanych drzwi i poczułam przeszywający ból na szyi. Niestety nie pamiętam nic więcej, bo chyba straciłam przytomność.


Krótko, ale ta część musi taka być

4 komentarze:

  1. No nieźle nie mogę się doczekać następnego.
    Oj nie wiem czy wytrzymam :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. grr ten Mikołaj mi działa na nerwy... niech da jej w końcu spokój no... I oby Michalinie nic się nie stało :)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo nie :< Mam nadzieję tylko, że gardła jej nie poderżnął :xxx Bo to by był idiotyzm, ehh. Czuję niedosyt, czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Matkoo, już myślałam, że Mikołaj dał jej spokój a tu proszę zjawia się w takim momencie.. Oby tylko jej nie zabił ;<

    OdpowiedzUsuń